Obudziłam się nazajutrz po południu. Ominęła mnie wigilia? Usiadłam i próbowałam sobie przypomnieć co się stało, ale jakoś nic mi nie przychodziło. Urwał mi się film? To się nazywa pech. Do tego głowa bolała mnie jak cholera. Czuć było ode mnie jeszcze alkohol, więc szybko się zapaliłam, tym samym się jakby "myjąc" bo pozbywałam się w ten sposób brudu, jak woda była za zimna, albo jak po prostu nie chciało mi się nigdzie iść. Moje włosy, najwyraźniej pobudzone po "kąpieli" z ognia, do tego rozpuszczone, robiły teraz za chuchro. Były dosłownie wszędzie. Zaczęłam się rozglądać. Co to za miejsce? Pachniało naszymi terenami, ale go nie znałam. Przeciągnęłam się. Chwilę później usłyszałam znajmy głos Soula, który przyniósł wodę.
- Żyjesz jakoś? - spytał basior podchodząc
- Nie. - odparłam z kwaśną miną. - Stało się coś wczoraj, bo chyba urwał mi się film - mruknęłam.
- Zaraz, nic nie pamiętasz? - Soul postawił miskę z wodą na ziemi.
- Eeee.... a mam pamiętać? - mina, którą miał teraz samiec była nie do określenia, ale po chwili zaczął się na mnie drzeć, że się upiłam, sratatatatata.
- No to mów co się tam stało. - ten jakby się zmieszał
- Może lepiej...
- Mów! - przystawiłam swój pysk do jego, i patrzyłam tym wzrokiem jak z anime, mówiącym: MÓW, BO I TAK SIĘ DOWIEM. Czyli takim natarczywym. Ten jakby się zaczerwienił, więc się odsunęłam.
- Dzięki za wodę. Ja piję, a ty mów. - powiedziałam siadając, szukając gumki do włosów po tej dziwnej jaskinio-norze.
< Soul? NIE MAM POMYSŁU. A TY NIE POMAGASZ ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz