Po dwu miesięcznej tułaczce postanowiłam wrócić do watahy. Carter jakoś za bardzo zdziczał, i kiedyś próbował jak był głodny odgryźć mi ogon. Spodziewałam się wszystkiego. Watahy w ruinach, jakiegoś gówna ale... nie tego.
- ŻE CO?! - siedziałam przed Meg z rozwartym pyskiem. To była wiadomość, która mnie trochę jakby zmroziła.
- No tak. - odparła spokojnie. - Jutro rano Soul i Nevra będą oficjalnie "małżeństwem".
- JAK MOGŁAŚ MI O TYM NIE POWIEDZIEĆ.
- Nie wiedziałam gdzie jesteś. - Jakby zawyłam ze zrezygnowania.
- Nie gadaj. - zrezygnowana klapnęłam o ziemię.
- Ja tylko prawdę mówię. - Powlekłam się do jaskini. Było w niej zimno. Jakim cudem? Rano wstałam, wyszykowałam się, dałam Carterowi porządnego steka który tam gdzieś jeszcze w zakonserwowany w wodzie był. No i wybrałam się na ten cały " ślub " bez zaproszenia. Musiałam się naczekać, aż wreszcie będą wchodzić sami do jaskini. Podeszłam do nich. Wszędzie był śnieg. Zimno. Ale jakoś mało mnie to obchodziło. Podeszłam do Nevry, uśmiechnęłam się, i usiadłam na śniegu.
- Co ty tutaj robisz? - spytał Soul bez entuzjazmu. Postanowiłam go zignorować.
- Życzę wam mało zdrowia, chorych szczeniaków - najlepiej martwych - zawalenia jaskini i więcej się nie wykmini - Uśmiechnęłam się szeroko, i po chwili dostałam z liścia od Soula.
- Ej, to bolało. - mruknęłam.
- Znowu chcesz zawalać mi życie? - zapytał wkurzony.
- Czy ja ci je wcześniej zawaliłam?
- Skarbie, chodźmy już... - Nevra zaczęła być mało spokojna.
- Nigdzie nie idziecie. - powiedziałam, po czym zwróciłam się do Soula. - Jesteś idiotą.
- Trudno. Przynajmniej nie jestem chory psychicznie. - zaczęłam się śmiać. Jakie to było szczere wyznanie.
- Jesteś ślepy jak większość osób. Nadal masz te " różowe okulary" jak taki niedouczony gimnazjalista. Nadal ci nie opadły. I raczej nie opadną. Neverko kochana - zwróciłam się do wadery - Cieszysz się, prawda? Cieszysz się duchowo, ale tego nie pokazujesz. Nie wiem jak cię sprowokować to tego, byś pokazała kim naprawdę jesteś, ale nie będę tutaj się nad tym wywodzić.
< Soul? Dalej się wena zatrzymała >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz