***
Pierwszy pech. Zastałam puste tereny.
- CO ZNOWU! - zawołałam. Aleks popatrzył na mnie dziwnie.
- Co?
- Nikogo nie ma!
- No a....
- Idziemy po śladach. - powiedziałam szybko i zaczęłam węszyć. Po 2 dniach znalazłam Endera. Tak. tego samego, którego widziałam koło Meg.
- Elo gazelo. - warknęłam. Basior popatrzył na mnie dziwnie i uśmiechnął się promiennie
- Znalazłaś się!
- Tak, się-znalazłam. - nadal mówiłam warczącym tonem. - Gdzie Meg.
- E.... no więc ona....
- Została pożarta? Zrobili z niej jajecznicę? Ma sraczkę?
- Z... co? - basior wyglądał na oszołomionego
- gówno. - mruknęłam
- Jest w nowej jaskini. - odparł.
- Dzięki. - powiedziałam sarkastycznie - a gdzie to jest? - Ender zaprowadził nas ( mnie i Aleksa ) do jaskini Meg. To dziwne, dlaczego nie spytał się kim mój nowy przyjaciel jest, ale ok.
- Megami. - odezwał się. Wadera wyszła zza jakiegoś kamienia i zjeżył sierść na plecach warcząc
- Kto to jest. - wskazała na Aleksa. Ten popatrzył na nią i już miał się odezwać, ale go wyprzedziłam. ( dałam mu mowę wilków, żeby nie doszło do nieporozumień w Greckim języku )
- Aleks, człowiek, syn Hefajstosa i mój przyjaciel.
- Człowiek?
- No tak. Ale teraz jest wilkiem i nie jest wrogiem. - Wadera rozluzowała się
- No to Aleksie, witaj w watasze.
THE END
PS: Mogę już z kimś pisać. Ktoś chętny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz