Wyszedłem wcześnie rano, gdy mała jeszcze spała. Wybrałem się na poranne polowanie. Swoje śniadanie zjadłem na miejscu. Musiałem jednak zapolować na dodatkowego królika. Normalnie tego nie robiłem, ale nie mogłem pozwolić szczeniakowi głodować. Wróciłem do jaskini, ta jednak okazała się pusta.
- Ametyst? - Zapytałem, rozglądając się po ciemnym wnętrzu.
Nikt mi nie odpowiedział. To sprawiło, że nieco się zaniepokoiłem. Ta mała była tu od niedawna, dodatkowo prawie nic o niej nie wiedziałem. Zastanawiałem się, gdzie też może się ona podziewać. Bądź co bądź, czułem się za nią w pewien sposób odpowiedzialny. Zostawiłem więc królika i wybiegłem na zewnątrz.
-Ametyst! - Wołałem, jednocześnie szukając jakiegoś tropu.
Nie wyczuwałem żadnego zapachu, moją uwagę przykuła jednak wilgotna trawa nieopodal jaskini. Dziś jeszcze nie padało. Mokra trawa układała się w coś na kształt ścieżki. Postanowiłem więc ruszyć w kierunku, który wyznacza. Nie minęło wiele czasu, gdy napotkałem na swojej drodze coś dziwnego. Wielka wodna bańka tocząca się w nieznanym mi kierunku. Aż sierść zjeżyła mi się na karku, gdy zauważyłem w środku tej bańki Ametyst. Szybko ruszyłem więc w jej stronę i skoczyłem. Pochwyciłem waderę, jednocześnie rozbijając bańkę. Postanowiłem małą na ziemi i zapytałem:
- Wszystko w porządku?
Samica skinęła głową, przyglądała mi się jednak z lekki zdziwieniem.
- Co to było? - Zapytałem sam siebie.
Wypowiedziałem jednak te słowa na tyle głośno, że Ametyst udało się to usłyszeć.
- Bańka! - Powiedziała wesoło, machając ogonem.
- Bańka?
- Tak, pokażę ci! - Powiedziała wadera i niemal w tym samym czasie wokół mnie wytworzyła się wodna bańka.
Pamiętałem tę bańkę, dokładnie taka sama, w jakiej byłem wcześniej uwięziony.
- Więc... to twoja sprawka? - Zapytałem.
Ametyst pokiwała przytakująco głową i wypięła pierś w przód. Wyglądała na bardzo dumną z siebie. Westchnąłem ciężko, a mała usunęła bańkę.
- Nigdy więcej tego nie rób. - Powiedziałem poważnie.
- Czego? - Samica przekrzywiła delikatnie głowę w pytającym geście.
- Nie wychodź z jaskini, jeśli nie wiem, gdzie idziesz.
Mała skinęła przytakująco głową.
- To... mogę iść nad jezioro? - Zapytała.
- Tak. - Odparłem, mierzwiąc jej sierść na głowie. - Tylko nie siedź tam za długo, bo jedzenie czeka.
- Jasne! - Zawołała Ametyst, biegnąc już w stronę jeziora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz