- Znacie coś takiego? - Zapytała Rachel, pokazując nam jakieś pudełko.
- Nie. - Wraz z Shadowzone i Nitsu odezwaliśmy się niemal jednocześnie.
- Szkoda. - odparła i zaczęła rozkładać planszę.
Westchnąłem zrezygnowany. Zastanawiałem się, czy do tej szarej wadery w ogóle cokolwiek dociera. W myślach wyobraziłem sobie, jak chwytam samicę i potrząsam nią tak długo, aż dotrze do niej, że nikt nie ma już ochoty grać. Niestety jednak ten obraz musiał pozostać jedynie wyobrażeniem. Zrobienie czegoś takiego nie byłoby w moim stylu. Spojrzałem na niebo, wyraźnie się zachmurzyło. Jakby nie było już wystarczająco ciemno. Podszedłem nieco bliżej i spojrzałem na planszę. Nie wyglądała jakoś nadzwyczajnie, trasy były poplątane, a do tego każdy gracz zaczynał w innym narożniku. Dodatkowo obok planszy znajdowały się jakieś karty.
- Nie możemy odłożyć tego na jutro? - Zapytałem. - Jest już ciemno, a do tego wygląda, jakby miało zacząć padać.
- Nie. - Odparła bez choćby chwili zawahania Rachel.
Spojrzałem na pozostałe wilki, zarówno Nitsu, jak i Shadowzone także wyglądali, jakby mieli ochotę już sobie pójść.
- Nieważne. - Stwierdziłem, oddalając się kawałek. - Jeśli nie wrócę, Ametyst zacznie mnie szukać.
- Ametyst? - Usłyszałem nagle lekko zaskoczony głos szarej samicy.
- Długa historia. - Westchnąłem. - W każdym razie ja wracam.
Jak się jednak okazało, niedane mi było wrócić. Ledwie się odwróciłem, a w ziemię zaledwie metr ode mnie uderzył piorun. Stałem przez chwilę zszokowany. W końcu jednak się odwróciłem i spojrzałem na grupkę wilków. Po ich spojrzeniach wnioskowałem, że żaden z nich nie miał z tym nic wspólnego.
Ponownie spojrzałem na niebo, chmury zaczęły tworzyć coś w rodzaju wiru. Zupełnie jakby zaraz miały zamienić się w tornado. Chodź, nie zapowiadało się na to. Dodatkowo spomiędzy ciemnych obłoków co rusz wydobywało się światło piorunów. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Pomyślałem, że jak zwykle znalazłem się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwym czasie. Zakląłem pod nosem i podejrzliwie spojrzałem na rozłożoną planszę.
- Co to za gra? - Zapytałem, nie ukrywając nawet jakoś specjalnie swojego niezadowolenia z faktu, że w pewnym sensie zmuszony zostałem by zostać.
Rachel nie wyglądała jednak, jakby jakoś specjalnie się tym przejęła. Wziąłem głęboki wdech. Zacząłem sobie powtarzać, że jedyne co muszę zrobić to zagrać w tę grę. Wystarczy, że trochę tu posiedzę, porzucam kostką i będzie dobrze. Nie było się czym przejmować, w końcu ile może nam zająć przejście jakiejś planszówki?
- To, kto zaczyna? - Zapytał Nitsu.
- Nie ważne. - Westchnąłem. - Po prostu skończy to jak najszybciej.
<Ktoś z tam obecnych? Nie chce mi się wymieniać po imieniu ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz