- Idź. I tak nie jestem wartościowym wilkiem, więc niepotrzebnie mnie ratowałeś. - powiedziałam to z taką obojętnością, że aż się zdziwił, chociaż w duszy chciałam, żeby ktoś ze mną został i się mną zaopiekował, ale to raczej nie możliwe...
- Poczekaj tu i się nie ruszaj ok?
- I tak przecież nie mam jak...
- A no tak, wybacz. - basior gdzieś pobiegł. Nie było go przez chyba 1 godzinę? Nieważne, w sumie jedyne co słyszałam, to śpiew ptaków i krople deszczu oraz... kroki? To nie był na pewno ten basior ani żaden wilk, to było coś dużego... Coś ze skrzydłami...? i... z łuskami ? No to teraz mam problem, właśnie przed de mną stoi wielkie smoczysko.
- Pomogę ci pod jednym warunkiem - przemówił grubym głosem smok.
- A jaki to warunek? - i tak mi nic nie zostało do stracenia.
- Jak ty mi pomożesz odszukać mojego pana.
- No... dobrze, ale musisz powiedzieć jak on wygląda.
- Opowiem ci po drodze - smok delikatnie wziął mnie na swój grzbiet. - ale teraz chodź.
Lataliśmy tak przez kilka godzin to, co się dowiedziałam o tym jego ,,panie" to to, że jest to też magiczny wilk, ma czarne futro z czerwonym pyskiem, uszami, końcówką ogona i oczami. W tym całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam o kilku ważnych rzeczach...
- A właśnie, bo przez te wszystkie godziny się nie przedstawiłam. - uśmiechnęłam się delikatnie do smoka. - Jestem Mellody, a ty?
- Miło cię poznać Mellody, ja jestem Ver, - jak to niektóre smoki nie okazywał żadnych uczuć, no ale cóż, smok to smok nie zmienisz ich natury, inaczej byś je popsuł...
- Ej! Spójrz, czy to nie ten basior, czyli twój ,,pan"?! - wskazałam łapą na basiora, który akurat był pod nami.
- faktycznie dzięki, że mi pomogłaś, teraz ja muszę ci się odwdzięczyć - mówiąc to, lądował ostrożnie.
- Ver mówiłem ci, nie odlatuj tak daleko! Chym... a co to za wadera? - basior chyba zwrócił jednak na mnie uwagę.
- Jestem Mellody. - uśmiechnęłam się przyjacielsko, czasami trzeba się otworzyć przed innymi.
- Ja jestem Hakori, ale możesz mi mówić Haki. - odwzajemnił uśmiech.
*w oddali Mellody, Mellody! Przecież mówiłem, żebyś się nigdzie nie ruszała!*
-...-kompletnie zapomniałam o tym...
<Kayko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz