- Mówiłam, że mi nie uwierzysz! - krzyknęła po chwili oburzona.
- Dobra, powiedzmy, że ci wierzę. - bąknąłem od niechcenia.
- Mhm, jasne...
Przez chwilę milczeliśmy. Nie wiedziałem co powiedzieć. Z jednej strony nie chciałem wierzyć Rachel, a z drugiej miałem nadzieję, że Nevra wcale taka nie jest. Jednak coraz bardziej w to wątpiłem.
W sumie to już nie miałem ochoty na żadne kłótnie z Rachel, a raczej nie miałem na nie siły. Tak więc spokojnie wstałem i nie patrząc na lekkie rany odwróciłem się i poszedłem w stronę watahy.
W między czasie rozgrzałem swoje ciało, tak że znowu się zapaliło czym wyleczyłem swoje rany zadane przez Rachel. Gdyby nie to, że mam swoje zasady, to już dawno by oberwała ode mnie.
Zaśmiałem się cynicznie pod nosem.
- Irytujesz mnie Rachel. - Powiedziałem do siebie szeptem.
Ona natomiast nie mogła mnie usłyszeć, gdyż znajdowałem się kilka dobrych metrów od niej.
Kroczyłem powoli i dumnie. Nie spieszyłem się nigdzie. Wypełniała mnie tylko złość, którą starałem się kontrolować. W dzieciństwie miałem już podobne ataki, po jednym z nich spaliłem całą wioskę i dwa okoliczne lasy... Oprócz tego ponieśliśmy straty w wilkach, a później wszyscy mięli o to wąty.
Tak więc musiałem nad sobą panować i mieć wszystko pod kontrolą.
Wystarczyło mi już, że ja cały płonąłem i zostawiałem za sobą ślady popiołu, gdyż paliłem wszystko to na czym stąpnąłem.
Nie chciałem się pokazywać w takim stanie Nevrze, więc zwolniłem kroku jeszcze bardziej i poszedłem okrężną drogą, by w miarę się ogarnąć.
~~~
Wróciłem po kilku godzinach. Gdy tylko przekroczyłem tereny watahy na szyję rzuciła mi się Nevra z piskiem.
- Oh, Soul! Martwiłam się! - krzyczała. - Gdzie ty byłeś?
- Na spacerze. - uśmiechnąłem się, starałem się za wszelką cenę ukryć to co się ze mną działo i w jakim stanie byłem.
- Cieszę, się że wróciłeś... Co ja bym bez ciebie zrobiła? - zaszlochała a ja obojętnie objąłem ją ramieniem.
- Na spacerze. - uśmiechnąłem się, starałem się za wszelką cenę ukryć to co się ze mną działo i w jakim stanie byłem.
- Cieszę, się że wróciłeś... Co ja bym bez ciebie zrobiła? - zaszlochała a ja obojętnie objąłem ją ramieniem.
Po jakimś czasie udaliśmy się do jej jaskini i tam spędziłem noc. Od razu położyłem się spać, bo byłem wykończony dzisiejszymi wydarzeniami i Rachel...
Rachel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz