- Uff... - Westchnąłem. - Świetnie. W takim razie problem mamy już chyba z głowy.
Error spuścił wzrok. Wilk zdawał się nie być tak do końca przekonany. Jakby jednak nie patrzeć słowo już padło.
- Hej, Error. - Zacząłem z lekkim uśmiechem. - Jeśli będziesz potrzebował, to mogę cię raz na jakiś czas zastąpić.
Basior niepewnie odwzajemnił gest. Jeszcze raz spojrzał na całą naszą trójkę i westchnął.
- To ja już chyba pójdę. - Powiedział, wyprostowując się.
- Daj znać, jeśli tylko będziesz czegoś potrzebował. - Powiedziała Meg.
Wilk skinął głową i zaczął się oddalać. My również mogliśmy pójść w swoją stronę. Spojrzałem na idącą pośrodku Katrin.
- Wiesz... może ustalmy, że na razie nikt nie będzie umierał.
Wilczyca wyglądała na lekko zaskoczoną. Nie minęło jednak wiele czasu, gdy na jej pysku zagościł uśmiech i samica powiedziała:
- Nie myśl sobie, że dałabym się tak łatwo zabić. - Katrin wypięła dumnie pierś.
- Jasne. - Mruknąłem z uśmiechem.
Idąc tak przez las, zacząłem się zastanawiać, dokąd my tak właściwie zmierzamy. Było to tym bardziej interesujące, że na czele znajdowała się Katrin, a ja nie miałem pojęcia czy samica wie w ogóle, dokąd idzie.
- To... jakieś pomysły, jakby tu zabić trochę czasu? - Zapytałem.
<Meg? Wena jakoś mnie opuściła ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz