Wróciłem do jaskini. W środku było niespodziewanie głośno. Ametyst ostatnio rzadko bywała w jaskini, do tego tym razem nie była sama.
- Ender! - Zawołał Artemis, gdy tylko mnie zauważył. - Mogę tu dziś nocować?
Przekręciłem nieznacznie głowę. Nie byłem pewien czy powinienem się zgadzać. Jaskini była duża, więc miejsce nie było problemem. Odzwyczaiłem się jednak trochę od goszczenia u siebie innych.
- Proszę, tylko jedna noc.
- Ech... w porządku. - Powiedziałem, przewracając oczami.
- Naprawdę? Dzięki! - Wilk wyszczerzył zęby w uśmiechu i poszedł sobie szukać miejsca do spania.
Spojrzałem na Ametyst i zapytałem:
- Coś się stało?
- Cóż, najwyraźniej Artemis nie dorósł jeszcze do mieszkania z waderami. - Odparła wesoło wilczyca.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że również się do nich zaliczasz?
Nastała chwila milczenia. Ametyst z zacięciem wpatrywała się w ścianę, po czym spojrzała na mnie przerażona.
- Czy mnie też Artemis zacznie unikać?
- Nie martw się, Tobie to raczej nie grozi. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Wilczyca odetchnęła z ulgą. Na jej pysk szybko powrócił uśmiech.
- No tak, w końcu kto zrezygnowałby z mojego wspaniałego towarzystwa.
Prychnąłem, powstrzymując śmiech. I choć wadera spojrzała na mnie niemal zabójczo, szybko udało mi się ją przekonać, że nie mam nic złego na myśli. Takie uroki dorastania. Poszedłem spać, nie myśląc już dalej o wszystkich otaczających mnie problemach. Sen nie przyszedł jednak zbyt szybko. Wspomnienia dzisiejszego dnia co rusz do mnie wracały.
- Zapomnijmy... - westchnąłem, nakrywając oczy łapą. - Gdyby to było takie proste.
*****
Mimo iż nie przyszło mi to z łatwością, następnego ranka postanowiłem zachowywać się tak, jakby faktycznie nic się nie stało. Artemis zniknął z mojej jaskini, nim jeszcze zdążyłem wstać, Ametyst zresztą też. Po polowaniu postanowiłem część swojego łupu zanieść Megami. Uznałem, że nie będzie to chyba zbyt dziwne, w końcu już zdarzyło mi się to robić. Gdy jednak dotarłem do jaskini, w której mieszkała wadera, zastałem tam jedynie jej młodszą siostrę.
- Hej. - Przywitałem się z wilczycą i szybko rozejrzałem się po jaskini. - Nie ma Meg?
- Nie. - Ziewnęła wilczyca. - Wyszła gdzieś wcześnie rano.
- Oh... w porządku. - Spojrzałem na martwe zające leżące przy moich łapach. - W takim razie możesz to zjeść, jeśli masz ochotę.
Nie czekając już na odpowiedź Katrin, wyszedłem z jaskini. Nie miałem pojęcia, dokąd mogła pójść Megami, ani co było na tyle ważne, by musiała się tam udać tak wcześnie rano. Nie wiedząc za bardzo, co innego mógłbym zrobić, postanowiłem sprawdzić co u naszego górskiego strażnika, Errora.
<Megami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz