Rachel wróciła niedługo później po Nevrę i zaprowadziła ją do nowej jaskini. Ja natomiast zostałem u wadery, gdyż przyznam szczerze, nie chciało mi się nigdzie iść. Trochę sobie poleżałem i odpocząłem o długiej podróży. W tamtym momencie miałem już dość wszystkiego... Zamknąłem więc oczy i oddałem się w objęcia Morfeusza.
Gdy się obudziłem Rachel siedziała na jednym z kamieni i przyglądała mi się uważnie.
- Jak tam Nevra? - podpytałem. - Zadowolona?
- Eee... Raczej tak... Cieszyła się, gdy jej pokazałam nowe mieszkanie.
- O, no to dobrze. - Wyszczerzyłem się. - Bo wiesz... Mam pytanko do ciebie.
- Tak?
- Ostatnio jakoś tak dziwnie się zachowujesz... Jesteś strasznie oschła i taka jakaś nie miła... Nie cieszysz się ani nic... Mamy skarb, jesteśmy bogaci, zdobyliśmy nowego członka do watahy, a ty... nie zdradzasz żadnych emocji...
- Jeszcze się pytasz? To wszystko przez Nevrę! Ona chce wszystko popsuć!
- Nevra? Przecież ona jest taka miła, słodka, ładna i w ogóle. Czym ci szkodzi?
- Ugh, wcale nie jest! - głos miała spokojny, lecz gdyby tylko chciała to w tym momencie prawdopodobnie zabiłaby mnie wzrokiem.
Chyba teraz na dodatek była zła jeszcze na mnie...
Egh, czemu ja zawsze muszę wszystko spieprzyć?
- Nic nie rozumiesz. - Szepnęła i wstała. - Wyjdź stąd. - rozkazała.
Prychnąłem pod nosem ciche przekleństwo i powolnym krokiem udałem się w stronę wyjścia.
- Jak będziesz chciała porozmawiać, to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedziałem oschle, ostatni raz na nią spojrzałem i wyszedłem.
Udałem się przed siebie, w umie to nawet nie wiedziałem gdzie chcę się udać. Nie miałem w końcu stałego domu. Stwierdziłem więc, że odwiedzę Nevrę. Powinna się już zadomowić. Mniej więcej kojarzyłem położenie jej jaskini, gdyż Rachel wcześniej mi to objaśniła.
Gdy tylko wadera ujrzała mnie u progu swojego mieszkania, rzuciła mi się na szyję i uściskała mocno.
- Co tu robisz Soul? - spytała.
- Przyszedłem w odwiedziny... Nie przeszkadzam?
- Ty? Nigdy! - Zaśmiała się przyjaźnie.
Rozsiadłem więc się wygodnie i przyglądałem się jak ona rozstawia swoje rzeczy po jaskini i krząta się po niej, chcąc trochę ją uprzątnąć. Co chwila rozmawialiśmy i atmosfera ogólnie była miła i przyjemna...
Coraz bardziej zacząłem przyznawać sam przed sobą, iż chyba się zakochałem... I to tak naprawdę...
Rachel? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz