Black Parade

czwartek, 26 października 2017

Od Sharktootha do kogokolwiek




Szczerze mówiąc to nie wiedziałem gdzie jestem. Czułem zapach lasu i szelest drzew. I od razu odgadłem, że jestem w lesie. Takie życie, gdy jakaś głupia wilczyca wydrapuje ci oczy. Szedłem prosto...
BUM!
- Kto postwił tu tego rupiecia?! - spytałem tak głośno, że aż drzewa odbiły echo.
Poszedłem więc w inną stronę. Uszy nerwowo chodziły mi na wszystkie strony. To jest jedyny zmysł, który został. No, oprócz węchu, smaku i dotyku. Brakowało mi wzroku, bo to on jest najważniejszy. Poczułem nagle znajomą woń... Terytoria wilków. To mi może wyjść albo na dobre, albo na złe. Na dobre, jeśli będzie to jakaś miła wataha. Na złe, kiedy wrócę z powrotem do samotników. Nie ma zmiłuj... Porzaepali by mnie i zdeptali na końskie łajno.
- Halo? - chrząknąłem. Wtedy szybciej coś znajdę - Czy ktokolwiek tu jest?
Cisza...
- Wiem, że ktoś tu jest! -wrzasnąłem. - Czuć was! Pokażcie się!
...
Zakląłem pod nosem. Jeśli ktoś tu żyje, to jakieś głuchelce. Zagrzebałem pazurami w ziemi z nerwów.
I nareszcie nadszedł ten moment, gdy poczułem czyjąś obecność.

<Ktokolwiek? Pomóżcie zrzędzie XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz