Bez słowa ruszyłem za Megami. Po słowach Katrin atmosfera zrobiła się dość ciężka. Widmo śmierci zawisło gdzieś nad naszymi głowami, nie było to zbyt przyjemne uczucie. Spuściłem wzrok, nie powiedziałbym, abym posiadał dzisiaj jakiś specjalnie dobry nastrój. Niemniej jednak teraz nie miałem go już wcale. Zatrzymałem się i westchnąłem ciężko. Gdy tylko Katrin to spostrzegła, szturchnęła swoją siostrę. Meg patrzyła na mnie pytająco.
- Może odłożymy to na razie? - Zapytałem.
- A potwór?! - Wtrącił się Error.
- Póki siedzi na górze nie stanowi dla nas żadnego realnego zagrożenia. Chyba wystarczy przypilnować, by nikt się tam nie zapuszczał.
- Ender... - Zaczęła Megami, lecz nie dałem jej skończyć.
- Będę przy wodospadzie, gdyby ktoś mnie szukał.
Nie czekając więcej na kolejne słowa, pobiegłem w stronę miejsca, o którym wcześniej mówiłem. Wiatr był tu mocniejszy niż w lesie, właściwie nic dziwnego. Drzewa rosły tu nieco rzadziej. Niemniej jednak sprawiło to, że zdałem sobie sprawę, iż mamy już środek jesieni. Drzewa dawno pożółkły, część z nich zaczęła też już tracić liście. Położyłem się przy strumieniu wychodzącym od wodospadu. Zamoczyłem pysk, woda zdawała się wręcz lodowata. To jednak pozwoliło mi nieco oderwać myśli. Zbliżyłem się więc jeszcze bardziej do brzegu i zamoczyłem głowę aż do nasady uszu. Zacząłem liczyć upływające sekundy. Po niedługim czasie poczułem, że powoli zaczyna brakować mi powietrza. Wiedziałem jednak, że jeszcze chwilę mogę wytrzymać. Gdy miałem już kończyć odliczać ktoś chwycił mnie za kark i gwałtownie pociągnął w tył. Szok sprawił, że w pierwszej chwili nie byłem pewien, co się właśnie stało.
- Chcesz się zabić?! - Głos nosił w sobie znamiona złości i czegoś jeszcze.
- Nie. Oczywiście, że nie. - Odparłem, odwracając wzrok.
- Nie wierzę. - Powiedziała wadera. - Jeśli to prawda to powiedz mi to prosto w oczy.
Zacisnąłem zęby. Choć jakoś nie miałem na to ochoty, to jeżeli był to jedyny sposób, by uwiarygodnić moje słowa, byłem gotów to zrobić. Powoli odwróciłem wzrok w stronę wilczycy. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, odniosłem wrażenie, że oczy samicy zrobiły się szkliste.
- Meg, mówię prawdę. Nic takiego nawet nie przeszło mi przez myśl.
Wadera usiadła i wyraźnie odetchnęła z ulgą.
- Megami przeprasza, nie chciałem cię martwić. - W pierwszym odruchu miałem ochotę przytulić samicę i naprawdę porządnie przeprosić za to, co właśnie się stało, w ostatniej chwili zdecydowałem się jednak z tego zrezygnować.
<Megami? OMG co ja właściwie piszę xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz