*******
Nastał ranek.Gdy się obudziłam, nie było Artemista.Zaczęłam się o niego martwić.Przecież to jeszcze szczeniak.Wybiegłam z jaskini.Na szczęście zobaczyłam szczeniaka goniącego ptaki.Ulżyło mi.-Fajna zabawa?-zapytałam.
-O tak.-powiedział skradając się za ptakiem przelatującym nad mną.-A..Ta wataha ma jakąś fajną historię?
-W sensie?
-No wiesz...Co tu się działo i w ogóle...-powiedział siadając.Nie chciałam sobie tego wspominać...A.. on też nie powinien o tym wiedzieć.Skoro nie wie nikt nic szczególnego, to dlaczego on miał by o tym wiedzieć?Mogę mu powiedzieć tyle-No wiesz...Wataha miała zmieniane tereny.-zobaczyłam po nim, że ma zamiar spytać dlaczego.-Niestety nie mogę powiedzieć dlaczego.
-Okej.-powiedział dalej zajmując się zabawą.
-O tak.-powiedział skradając się za ptakiem przelatującym nad mną.-A..Ta wataha ma jakąś fajną historię?
-W sensie?
-No wiesz...Co tu się działo i w ogóle...-powiedział siadając.Nie chciałam sobie tego wspominać...A.. on też nie powinien o tym wiedzieć.Skoro nie wie nikt nic szczególnego, to dlaczego on miał by o tym wiedzieć?Mogę mu powiedzieć tyle-No wiesz...Wataha miała zmieniane tereny.-zobaczyłam po nim, że ma zamiar spytać dlaczego.-Niestety nie mogę powiedzieć dlaczego.
-Okej.-powiedział dalej zajmując się zabawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz