Black Parade

wtorek, 21 marca 2017

Od Endera do Megami

Cofnąłem się o kilka kroków. Musiałem walczyć, nie było wyboru. Zresztą po tym wszystkim, co zrobił, nie miałem ochoty darować mu życia. Warknąłem i skoczyłem w stronę basiora. Ten najwyraźniej spodziewał się mojego ataku, ponieważ szybko odskoczył w tył. Samiec głośno się zaśmiał.
- Sądziłem, że będziesz nieco większym wyzwaniem. - Powiedział z szyderczym uśmiechem.
Przyjrzałem mu się uważnie. Tak jak mówiła ta mała, jedno z jego skrzydeł było zakrwawione i wyraźnie ciągnęło się ku ziemi. Wyglądało na to, że nie do końca jest w stanie utrzymać je złożone. Postanowiłem więc skupić się właśnie na tym. Tym razem nie celowałem już w szyje. Doskoczyłem do wilka, szarpiąc za zranione wcześniej skrzydło. Samiec zaskomlał i szybko wyrwał opierzoną część swojego ciała z mojego pyska.
- Ty. - Warknął. - Żarty się skończyły.
Niemal natychmiast po tych słowach basior rzucił się w moją stronę. Udało mi się odskoczyć, nie jednak na tyle szybko by całkowicie uniknąć ataku. Na mojej szyi pojawiła się niewielka rana, z której wypłynęło trochę krwi. Nie do końca jednak się tym przejąłem. Tak niewielka rana wciąż pozwalała mi walczyć. Zaczęliśmy krążyć. Oboje uważnie przyglądaliśmy się temu drugiemu, czekając na choćby najmniejszy błąd. W pewnym momencie na pysku wilka pojawił się chytry uśmieszek, czułem, że coś zaraz się wydarzy. Nie myliłem się. Wilk ruszył w moją stronę, nie zaatakował mnie jednak lecz przebiegł obok. Nastąpiła chwila oszołomienia. Przerażający pisk pozwolił mi jednak szybko się otrząsnąć. Natychmiast złapałem basiora za ogon, odciągając go od niewinnego szczeniaka. Wilk syknął i odwrócił się, piorunując mnie spojrzeniem.
- Pogrywasz bardzo nieczysto. - Warknąłem, zupełnie ignorując jego nienawistne spojrzenie.
Kolejne zdarzenia następowały bardzo szybko. Zobaczyłem pysk wilka, a zaraz potem pociemniało mi w oczach. Zatoczyłem się, jednak udało mi się ustać na łapach. Poczułem coś ciepłego spływającego mi po głowie. Zmrużyłem oczy, chcąc przywrócić nieco ostrość obrazu. Shadow trzymał w pysku zakrwawiony kamień. Informacje docierały do mnie dość wolno, jednak udało mi się jakoś skojarzyć fakty. Musiałem oberwać z tego kawałka głazu. Basior upuścił kamień na ziemię i zaczął się śmiać.
- To twój koniec. - Stwierdził i spojrzał na siedzące w klatce wadery. - Szkoda, że twoje przyjaciółki będą musiały oglądać twój marny koniec.
Nic nie odpowiedziałem, zniżyłem jedynie głowę. Przypomniałem sobie o sztylecie, który wciąż miałem ze sobą.
- Pożegnać się. - Syknął wilk i skoczył w moją stronę.
W ułamku sekundy dobyłem ostrza i zamykając oczy, wystawiłem je przed siebie. Wszystko albo nic, pomyślałem. Wilk natarł na mnie z taką siłą, że wylądowałem na plecach. Otworzyłem oczy, sztylet był wbity prosto w klatkę piersiową wilka. Dyszałem ciężko. Nagle Shadow wypluł sporą ilość krwi na ziemię tuż obok mojej głowy. Dodatkowo krew z jego pyska nie przestawała wypływać. Nieco otępiałym wzrokiem wpatrywałem się w zadaną przeciwnikowi ranę. Nie żyje? Przeciągły krzyk przerwał ciszę. Ametyst rzuciła się na ziemię, zakrywając uszy i krzycząc. Przestała krzyczeć równie nagle, jak zaczęła. Zauważyłem jedynie wypływające z jej oczu łzy. Zrzuciłem z siebie nieruchome ciało i spojrzałem na Megami i Lilię. Pozbycie się krat, za którymi siedziały wadery, nie stanowiło problemu. Właściwie te same nagle zniknęły, przywracając obu samicom pełną swobodę.
- Przepraszam. - Odezwała się nagle Lilia. - Wybaczcie. Już więcej mnie nie zobaczycie.
Po tych słowach wilczyca wybiegła. Chciałem ją gonić, jednak krwawiąca na mojej głowie rana dała o sobie znać. Zachwiałem się i padłem na ziemię, jakoś udało mi się jednak nie stracić przytomności.

<Megami?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz