Megami i Ender powrócili do watahy.Zapanował spokój.
Tego dnia przechadzałem się po lesie.Było słychać ćwierkanie przylatujących patów na wiosnę.Drzewa powoli zakwitały a łąki się zieleniły.Po chwili zobaczyłem dziwną dziurę.-Pewnie wykopało je jakieś zwierze.Borsuko podobne.-pomyślałem.Ale z ciekawości postanowiłem popatrzeć do środka.Gdy pochyliłem głowę i wsadziłem do środka, coś chwyciło mnie za pysk i próbowało wciągnąć do środka.Opierałem się, ale "to coś" złapało mnie za łapy, no i wciągnęło mnie.Wpadłem w jakiś tunel.Był on wąski i oświetlony niebieskimi diamentami.Nawet nie wiedziałem że taki tunel istnieje.Po spadaniu z góry trafiłem na dróżkę.(W ciąż byłem w tym tunelu). Lecz teraz był nieco szerszy.Dalej te same diamenty i wgl.Wyglądały jakby mnie gdzieś prowadziły.Zobaczyłem światło.Było to słoneczne światło, czyli dochodziłem do końca.Gdy doszłem,o mało nie spadłem.Popatrzyłem w dół a potem w górę.Wyglądało na to, jakby ten tunel prowadził przez środek jakiejś odrooomnej skały.Był to wąwóz, przez który płynęła rzeka.-Jak ja mam się teraz z tond wydostać...-wyszeptałem patrząc na drugi brzeg.Skała była za bardzo pionowa, aby się po niej wspiąć.Skrzydeł też nie mam.-Chyba muszę po prostu skoczyć.- i też tak zrobiłem.
-Auch...-wyjęczałem upadając.Zdziwiło mnie, że tu nie było wody.Przecież tu była rzeka!Nawet przed moim skokiem słyszałem jej szum-Dziwne.-powiedziałem.Na dodatek nie daleko już nie było drugiej skały, lesz łąka.Otrzepałem się z kurzu i poszedłem zobaczyć gdzie jestem i co tu się dzieje.
Zobaczyłem w oddali zwierze podobne do jelenia.Lecz nie był to jeleń.Miało ono skrzydła.Gdy podchodziłem bliżej, zobaczyłem że to koń.A raczej pegaz.Była to klacz.Biała klacz z blond grzywą i kremowymi końcówkami skrzydeł.Nie chciałem jej przestraszyć.Podchodziłem wolno.Po chwili szedłem normalnym krokiem, bo klacz mnie zauważyła.-Witam.-przystanąłem z uniesioną łapą.
-Kim jesteś i co tu robisz.-powiedziała cofając się.
-Jestem Kayko i...sam nie wiem jak tu trafiłem.-powiedziałem kładąc uszy.-Mam ci wierzyć?-spytała podchodząc.-A nie?-zapytałem.
-Pierwszy raz mam do czynienia z wilkiem.Magicznym wilkiem.-powiedziała.-Z kont pochodzisz i gdzie jest twoja wataha?
-Moja wataha była...-popatrzyłem na miejsce z kont przyszedłem.-Byłem w jakimś tunelu i..Trafiłem tutaj, i w ogóle tam była rzeka.A nie ma jej.-powiedziałem.
-Trafiłeś do drzwi między wymiarami.A rzeka jest tam zależnie od pogody.Gdy pada, pojawia się a zaś gdy pada znika.
-Łał.-powiedziałem.Trafiłem do JESZCZE magicznejszego świata.-Czy...może wiesz jakbym mógł się z powrotem dostać do mojego świata?-zapytałem siadając.-Niestety nie.Ale znam kogoś, kto będzie wiedział...Ale on mieszka po drugiej stronie tej krainy.
-Łoo matko...-pomyślałem.-Ja tutaj nie chcę zostać...-powiedziałem.-Co pomyśli o mnie wataha...
-Mogę ci pomóc przetrwać.-powiedziała klacz.-Jestem Kendra.Będziesz musiał się zgodzić na warunki wśród koni.
<C.D.N. ZOSTAW ŚLAD!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz