Odwróciłem się tyłem do wadery.
- Więc? Jaka jest twoja decyzja? - Zapytałem, kątem oka spoglądając na niebieską samicę.
Megami zamknęła na chwilę oczy, jakby skupiając się na odpowiedzi. Przez chwilę pomyślałem, że się waha. Skrzywiłem się nieznacznie, jeśli zdecyduje, że ten młodzik jednak tu zostaje, nie będę mógł nic z tym zrobić.
- Nie zostanie tutaj. - Powiedziała w końcu wadera.
Skinąłem jedynie głową, każde z nas poszło w swoją stronę. To nie tak, że miałem coś przeciwko obcym. On zwyczajnie wydawał mi się podejrzany, zbyt podejrzany. Jego zachowanie, coś w nim budziło mój niepokój. I ten cień, zupełnie jakby był, a jednocześnie nie był prawdziwy.
- Lilia! - Zawołałem. - Lilia!
Nie wiedziałem, jak ten młody ma na imię, prostszym wydało mi się więc poszukanie Lili, w końcu miała mieć na niego oko. Poszedłem prosto do jej jaskini, nikogo jednak w środku nie było.
- Gdzie oni się podziewają? - Zapytałem, z racji jednak, że nikogo nie było w pobliżu, nie miałem co liczyć na odpowiedź.
Nie pozostawało mi nic innego jak szukać dalej, gdzieś przecież muszą być. Godziny mijały, byłem coraz to bardziej znużony tymi bezowocnymi poszukiwaniami. Zauważyłem ciemną postać przebiegającą gdzieś pomiędzy drzewami. Przekręciłem nieznacznie głowę, chwilę przyglądałem się obcemu.
- Skrzydła! - Powiedziałem nagle sam do siebie.
Natychmiast ruszyłem za wilkiem. Ciemne futro i skrzydła, nie miałem wątpliwości, że to ten młodzik. Tylko dokąd on tak pędził.
- Hej! - Zawołałem.
Basior nie przestawiając biec, spojrzał w moją stronę. Już po chwili przyśpieszył jeszcze bardziej. Spojrzałem na niego zirytowany. Nie miałem pojęcia, co ten szczeniak sobie wyobraża. Także przyśpieszyłem, po kilku chwilach zacząłem go nawet doganiać. Ta pogoń być może zakończyłaby się sukcesem, gdyby nie nagłe zniknięcie czarnego wilka. Zacząłem się nerwowo rozglądać, nigdzie go nie było. Pozostała po nim jedynie ciemna chmurka, która po chwili także zniknęła. Samiec rozpłynął się w powietrzu, nie miałem bladego pojęcia, czego jeszcze mogę się spodziewać. Wróciłem do siebie. Jeśli ten młodzik stąd uciekł, to nawet lepiej, oszczędził nam roboty. Wciąż jednak istniała szansa, że gdzieś się tu kręci. No i to zniknięcie Lilii. Zastanawiałem się, czy nasz gość ma z tym coś wspólnego. Spojrzałem na niebo, było popołudnie. Zdecydowałem, że jeszcze dziś wieczorem pójdę do Megami, być może ona wie o tym coś więcej.
- Gdzie oni się podziewają? - Zapytałem, z racji jednak, że nikogo nie było w pobliżu, nie miałem co liczyć na odpowiedź.
Nie pozostawało mi nic innego jak szukać dalej, gdzieś przecież muszą być. Godziny mijały, byłem coraz to bardziej znużony tymi bezowocnymi poszukiwaniami. Zauważyłem ciemną postać przebiegającą gdzieś pomiędzy drzewami. Przekręciłem nieznacznie głowę, chwilę przyglądałem się obcemu.
- Skrzydła! - Powiedziałem nagle sam do siebie.
Natychmiast ruszyłem za wilkiem. Ciemne futro i skrzydła, nie miałem wątpliwości, że to ten młodzik. Tylko dokąd on tak pędził.
- Hej! - Zawołałem.
Basior nie przestawiając biec, spojrzał w moją stronę. Już po chwili przyśpieszył jeszcze bardziej. Spojrzałem na niego zirytowany. Nie miałem pojęcia, co ten szczeniak sobie wyobraża. Także przyśpieszyłem, po kilku chwilach zacząłem go nawet doganiać. Ta pogoń być może zakończyłaby się sukcesem, gdyby nie nagłe zniknięcie czarnego wilka. Zacząłem się nerwowo rozglądać, nigdzie go nie było. Pozostała po nim jedynie ciemna chmurka, która po chwili także zniknęła. Samiec rozpłynął się w powietrzu, nie miałem bladego pojęcia, czego jeszcze mogę się spodziewać. Wróciłem do siebie. Jeśli ten młodzik stąd uciekł, to nawet lepiej, oszczędził nam roboty. Wciąż jednak istniała szansa, że gdzieś się tu kręci. No i to zniknięcie Lilii. Zastanawiałem się, czy nasz gość ma z tym coś wspólnego. Spojrzałem na niebo, było popołudnie. Zdecydowałem, że jeszcze dziś wieczorem pójdę do Megami, być może ona wie o tym coś więcej.
<Megami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz