Może się wydawać dziwne, że szczeniak wędruje sam.Sam bez opieki.Ale moja matka porzuciła mnie zaraz gdy się urodziłem.Potem wychowywała mnie zupełnie inna wataha.W końcu ruszyłam poszukać przeznaczenia. (...)
-Ale tu...ładnie!-powiedziałem w duchu.Patrzyłem na łąkę porośniętą sasankami.Tu musiała być jakaś wataha.Czułem zapach wilków.Ale nie byłem taki wesoły, gdy zobaczyłem krew na trawie.Może to tylko krew jelenia?A może nie powinienem tu być?
Pobiegłem przed siebie.Byłem pewien że wbiegłem do środka watahy.Wyglądała przyjaźnie, lecz było tu strasznie pusto.Po chwili zauważyłem czarnego wilka.Od razu pomyślałem że nie jest on zbyt przyjazny, więc po cichu przygotowałem się do ucieczki.
-Hej!Mały!-gdy to usłyszał zacząłem biec jeszcze szybciej.No ale jak to starszy był od mnie szybszy i mnie dogonił.-Gdzie tak pędzisz.-powiedział zastawiając mi drogę.
-N-nigdzie...-powoli się wycofywałem.-Czy ty się mnie boisz?-powiedział.Nie wiedziałem co zrobić, nie ucieknę mu i walczyć też z nim nie będę.
-Mogę ci zaufać?-zapytałem kładąc uszy.
-Zależy.-odparł przekrzywiając głowę.
-Jestem Artemis.Jestem jeszcze szczeniakiem.Nie mam się gdzie podziać.Możesz zaprowadzić mnie do Alfy?-zapytałem podchodząc do niego.Basior przysiadł i przekierował wzrok na ziemię, jakby zesmutniał.-Nie wiem gdzie jest Alfa...Najpierw ta zamiana terenów, potem jakiś tajemniczy wilk...A z resztą. Co będę mówić takiemu szczeniakowi.
<Nitsu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz