Black Parade

poniedziałek, 18 września 2017

Od Soula do Rachel

Od razu wybiegłem do przodu, by ześlizgnąć się na dół do Rachel. Lecz coś (a raczej ktoś) pokrzyżował moje plany.
 - Aaaa! Soul! - zapiszczała Nevra. - A co ze mną? Boję się! - Zamknęła oczy i ponownie pisnęła.
 - Możesz tu za nami poczekać. Powinniśmy wrócić za chwilkę.
 - A co jak nie wrócicie? Nie zostanę tutaj sama na pastwę losu! Rachel sobie poradzi przecież, nie potrzebuje twojej pomocy, a ja już tak.
 - Nie mogę. Co jeśli są tam jakieś potwory, albo coś? Potrzebuje mnie. Nie mogę jej zostawić. Chodź za mną, szybko, złapię cię na dole. - Uśmiechnąłem się.
 - N-no dobrze... Skoro tak mówisz...
Tak więc zjechałem na sam dół, gdzie stała Rachel wpatrzona w wielki mur i drzewo stojące przed nim.
 - Co to? - spytałem.
 - To jest drzewo, musimy przejść przez... - I w tym momencie Nevra z impetem spadła na Rach.
Aj, coś czuję, że będzie awantura...
Wadera podniosła się i ze spokojem otrzepała z ziemi, lecz jej wzrok mówił jasno. ZGINIESZ NEVRA.
 - Too... Może już chodźmy? - spytałem by odwrócić ich uwagę od zaistniałej sytuacji.
 - Dobry pomysł. - Wysyczała wadera.
Stanęliśmy we trójkę przed wejściem nie wiedząc co zrobić, by otworzyć wrota.
 - Sezamie otwórz się! - krzyknąłem, a one się otworzyły.
Moja mina wyglądała dość dziwnie... No cóż, nie spodziewałem się, że to zadziała.
 - Ah! Soul, jesteś świetny! - krzyknęła Nevra.
 - Najwyraźniej te drzwi musiały wykryć naszą obecność i dlatego się otworzyły... - powiedziała druga wadera.
 - Powinny być bardziej zabezpieczone... - stwierdziłem.
No ale mniejsza. Od razu po wejściu na tereny odgrodzone murem, naszym oczom ukazał się kruk.
Stał sobie spokojnie na malutkiej skrzyneczce i rozprostowywał skrzydła jakby miał zaraz odlecieć. Krakał przy tym żałośnie jak gdyby chciał nas do siebie wezwać.
Podeszliśmy więc bliżej, ciekawi co znajduje się w środku skrzynki.
 - Czyli udało wam się odnaleźć wszystkie pióra... - powiedział.
Spokojnie zeskoczył sobie z pakunku i przemienił się w wielkiego, czarnego potwora.
- Teraz musicie pokonać mnie. - Zaśmiał się zniekształconym głosem. - Jeśli to zrobicie, skarb należy do was, a jest on obrzydliwie cenny... Ostrzegam jednak, niejeden podobny do was próbował i wszyscy skończyli tak... - Wskazał pazurem na stertę kości znajdującą się obok niego.
Jak mogliśmy jej nie zauważyć?!
 - Co to dla nas? - Wyszczerzyłem się i od razu naskoczyłem na stwora. - Możesz być pewny, skarb już należy do nas! - krzyknąłem powodując, że moje ciało zaczęło płonąć.



Rachel? Teraz trzeba go pokonać jakoś xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz