Wiedziałam, że z nim się nie da dogadać. Upewniłam się, że torba się dobrze trzyma, i zmieniłam swoją postać na ognistą. Chętnie użyłabym czarnego ognia, ale musiałby mnie ktoś NAPRAWDĘ wkurzyć. Nienawidziłam jak ktoś nadeptuje mi na ogon, i właśnie w tedy się zmieniałam, ale to trwało kilka sekund, w ostateczności minutę. Jeszcze się nie zdarzyło, bym wkurzyła się na dłużej. Wzleciałam w powietrze, moje skrzydła w połączeniu z ogniem i złością zmieniały się w stal, a dokładniej stalowe pióra, które były ostre. BARDZO ostre. ( kiedyś się nimi niechcący przecięłam, ale to kiedy indziej ). To trwało zwykle kilka sekund. Byłam w powietrzu, skrzydła układały się wokół mnie niczym drut kolczasty, szybki obrót w powietrzu, i w potworze tkwiło kilka tysięcy stalowych piór. Zleciałam na łeb potwora. Nie pytajcie skąd tyle piór, ani dlaczego moje skrzydła wróciły do normalnego stanu rzeczy, i wyglądały tak jak zawsze, bo to zbyt skomplikowane, by wasz mózg to strawił.
- E, smrodzie. Jesteś odporny na ogień? - spytałam, i moje łapy rozgrzały się do tysiąca stopi. W odpowiedzi ryknął. Czyli, że tak.
- Soul! - zawołałam
- Tak? - basior właśnie podpalał chyba z dwudziestą nogę potwora.
- Uważaj na ogon. - odparłam. - A tak ogólnie, to czy możesz się nim na chwilę zająć? - ogon stwora walnął o ziemię, akurat tak, gdzie chwilę wcześniej stała Nevra, ale najwyraźniej ta wadera ma refleks. Wyszukałam w mojej pamięci cyfr do portalu, i gdy się otworzył, wyciągnęłam z niego sztylet, po czym rzuciłam go Newrze. Wadera wyglądała na zaskoczoną.
- Pomagasz. - mruknęłam, po czym zamknęłam portal i zaczęłam szukać w mojej pamięci tego odpowiedniego. Gdy go znalazłam, uśmiechnęłam się szeroko.
- Soul! - basior właśnie pozbawił potwora większej części ciała, ale to go nie powstrzymywało. - Złaź z potwora!
- Oke. - samiec zeskoczył na ziemię, a ja sprawiłam, że portal się rozszerzył do rozmiarów stwora, i poleciał dokładnie nad niego, i po chwili... wylała się na niego masa oleju który w rzeczywistości był.. Greckim ogniem.
- Sajonara! - Mruknęłam z szerokim uśmiechem wyczarowywując małą iskierkę i pstryknięciem " palcami" rzuciłam ją w stronę potwora, który natychmiast zaczął ryczeć, a jego ciało pokryła masa zielonych płomieni.
- Sooul! - i właśnie w tej chwili mój dobry humor z pokonania potwora zgasł. Zniżyłam głową i skuliłam uszy. Nevra wręcz powaliła basiora na ziemię, i zaczęła się wypłakiwać w jego pierś, oraz coś mamrotać i jojczeć.
- Idziemy. -warknęłam. - I trzymajcie się od tego ognia z daleka. Nie mam zamiaru go znowu pochłaniać do ciała. NIE JEST to przyjemne uczucie. - ( kiedyś pochłonęłam całą masę Greckiego ognia by nie spalił połowy mojej watahy, oraz innym razem, gdy ktoś tam potrzebował pomocy. Przez 10 tygodni nie miałam siły, i ciągle tym ogniem wymiotowałam. ) Podeszłam do drzewa, i go dotknęłam. Świat się obrócił jakby do góry dnem, po czym wrócił na swoje miejsce, a ja... stałam na drugiej stronie muru. Tak szczerze.... to mnie zatkało. Za murem... było TO
( no, może nie z tej perspektywy ) Po chwili obok mnie pojawili się Soul i Nevra. Wadera popatrzyła
na budowlę, i aż pisnęła z zachwytu.
- Jak tu pięknie!
- Było by piękniej, gdybyś się do mnie nie odzywała.
- Do nie było do ciebie. - powiedziała wadera z wyższością.
- TO MÓW PRZYNAJMNIEJ CISZEJ. - Chciałam dodać przekleństwo, ale nie będę tutaj wyznawać swojej nie-kultury.
- No to wchodzimy - mruknęłam i zaczęłam iść po schodach.
< Soul? Przyszłam se szkoły... i napisałam >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz