Zaczęłam się rozglądać po sali
- Jeszcze trza coś dla smoków....- mruknęłam.
- No tak... zapomniałem o tym. - przyznał basior.
- A więc....- tutaj się szeroko uśmiechnęłam, wzbiłam w powietrze, poleciałam do najbliższego wora złota i przyniosłam na schody.
- Tylko tyle dla smoków? - spytał Soul - wiesz, ze mają kulę prawdy, i że mogą nas przejrzeć?
- Wiem, dlatego ja będę odpowiadać. - odparłam z uśmiechem. Kątem oka dostrzegłam, jak Nevra zakłada na swoją głowę srebrny diadem z diamentami, a w łapie trzyma drugi, ze szmaragdami. Przed nią było wielkie lustro. Ja wygrzebałam diadem ze szmaragdem i szafirem. I miałam dylemat, który założyć. Jeden wyglądał tak: Link A drugi ( to chyba raczej korona ) tak: Link Jeszcze gdzieś tam był z diamentami. Link Ogółem nie wiedziałam co wybrać, a bez korony na głowie, wychodząc stąd nie ma szału. Jeszcze jakiś naszyjnik. Obwieszona złotem, srebrem i świecąca od pyłku z diamentów wytworzyłam portal, który pochłonął mniejszą część złota.
- No, idemy. - powiedziałam z uśmiechem. - Ale dopiero po tym, jak sobie pozwiedzamy ten niby zamek.
- No dobra. - odparł basior. Zwiedzanie zajęło móóstwo czasu, i gdy skończyliśmy, Nevra była padnięta, więc postanowiliśmy odpocząć kilka godzin. Ułożyłam się na czymś, co było blisko " dachu" i obok kolumny. Ułożyłam się tam, i zwinęłam w kłębek. Nevra ułożyła się obok Soula, i tam zasnęła. Ej, aż tak zimno nie było. Zaczęłam się zastanawiać po co nam te pióra. I... 3 godziny później się o tym dowiedziałam.
- CHCĘ * wali pięściami o stalowe drzwi SIĘ * nadal wali STĄD * odchodzi metr WYDOSTAĆ! * przykłada nagle łapy do stali, które są rozgrzane do iluśtam tysięcy stopni. Nie zadziałało
- Musi być jakiś sposób na wydostanie się! - krzyknęłam
- Dobrze, nie panikuj tak. Trzeba coś wymyślić.
- JESTEŚMY W MAŁEJ ZAMKNIĘTEJ PRZESTRZENI! - krzyknęłam. - ZARAZ ZACZNĘ WARIOWAĆ! - I tutaj niestety miałam rację. Mój żywioł, a mianowicie wolność, jak sama nazwa wskazuje, potrzebuje wolności. Brak takowej, prowadzi do choroby psychicznej, załamania nerwowego, wywaleniem do wariatkowa, spaczeniem oraz wiele innych skutków ubocznych.
- Już zaczynasz wariować. - zauważyła Nevra
- A ty się nie odzywaj. - warknęłam i usiadłam obok ściany.
- Dajcie pióra. - powiedziała Nevra.
- Po co ci one. - spytałam biorąc łapy z mojej twarzy.
- Po prostu daj. - z niechęciom dałam waderze pióra. Ta ich końcówki powkładała do malutkich dziurek w stali. Pióra o razu się rozpłynęły, a drzwi otworzyły.
- Jak... - byłam zaskoczona. Najwyraźniej wadera nie była tak tępa, na jaką wyglądała. Świat wywrócił się do góry nogami, a my... znaleźliśmy się u smoków. Królowa siedziała na swoim tronie, i rzuciła mi kulę.
- Gdzie nasz skarb? - spytała
- tam. - odpowiedziałam, nadal zaskoczona, co my tutaj robimy.
- Tak mało?
- Ten skarb był mały.
- Ale aż tak?
- Echem. - potwierdziłam. Samica machnęła łapą, i kula zniknęła.
- Ech... aż tak mały skarb... idźcie. - powiedziała zrezygnowana. My żeśmy poszli.
- Skłamałaś? - spytał Soul
- W jakiej sprawie?
- No... że skarb był mały.
- Nie, przecież ta kula by mnie zniszczyła od środka.
- Ale przecież był ogromny! - Nevra wyglądała na zaskoczoną.
- Dla mnie był mały. - mruknęłam wzruszając ramionami.
< Soul> Wybacz, że tak przeskoczyłam, ale się śpieszyć muszę >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz