- Ender! - Usłyszałem w oddali, właśnie w momencie, gdy pozbawiałem oddechu ostatniego z ptaków.
Podniosłem głowę i spojrzałem przed siebie. Uśmiechnąłem się lekko, widząc moją partnerkę zmierzającą w moim kierunku.
- Jak się czujesz? - Zapytałem, przytulając ją.
- Chyba ci nie przeszkodziłam... - Powiedziała, spoglądając na ofiary mojego polowania.
- Nie. W sumie to już skończyłem. - Odparłem, podsuwając jej upolowaną zdobycz. - Powinnaś teraz dobrze jeść.
- Dziękuję. - Wilczyca uśmiechnęła się, po czym zabrała się za jedzenie.
Resztę dnia spędziliśmy, starając się korzystać z ładnej pogody. Kręciliśmy się po terenach watahy tu i ówdzie, trochę wylegiwaliśmy się w słońcu, a nawet zażyliśmy orzeźwiającej kąpieli. Czas mijał nam bardzo spokojnie. Oczywiście jedynie do pewnego momentu.
~~Kilka miesięcy później... (Jeżu, co za skok XD)~~
Ciąże Magami stawała się coraz to bardziej widoczna. Nie umknęło to też innym członkom watahy i już niemal wszyscy zdążyli zauważyć, że alfa jest w stanie błogosławionym. Starałem się spędzać z nią jak najwięcej czasu. W końcu skąd mogłem wiedzieć, kiedy akurat będzie mnie potrzebować. I choć nie usłyszałem od Meg nawet słowa skargi, to miałem wrażenie, że bywają momenty, kiedy trochę irytowało ją moje zachowanie. Zwyczajnie nie mogłem się doczekać przyjścia na świat naszego potomstwa.- To już niedługo... - Westchnąłem, spoglądając na dobrze widoczny już brzuch wilczycy.
<Meg? Wybacz, że tak długo i takie kiepskie ale ostatnio nie mam czasu na cokolwiek T-T>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz