- Zaraz, to do mnie czy duchy widzisz... - mruknęłam mrużąc oczy. Szczeniaka nie znałam, ale widać, że był młody. Trochę za młody.
- Och... no... do pani. Nie. nie widzę duchów. - odparł szczeniak.
- To dobrze że nie widzisz zjaw, bo uznałabym się za syna Hadesa lub Tanatosa. - uśmiechnęłam się krzywo.
- Kogo?
- Takich fajnych bogów. - mruknęłam od niechcenia lekkim tonem.
- Może mnie pani tak nauczyć? - spytał podchodząc z lekka.
- Po pierwsze.... nie mów na mnie pani, bo czuję się staro. Mam dopiero 3 lata... A po drugie... posługuję się dobrze ogniem, bo jestem jego ucieleśnieniem. Mnie stworzono z ognia - usiadłam.
- To możliwe?
- Tak.
- Ale samemu też można do tego dojść?
- Owszem.
- To nauczy mnie pa.... znaczy... nauczysz mnie?
- To się zobaczy - mruknęłam wstając, i odchodząc w lasek nieopodal.
< Aza? NARESZCIE CHYBA OD MARCA ODPISAŁAM XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz