Od razu mówię, że nie mam weny
Herbata nie wyglądała zbyt ciekawie. Ba, w ogóle nie wyglądała, jeśli można to określić w ten sposób. Zapach, kolor, barwa,... Nic nie zachęcało do spróbowania. Jednak z grzeczności pochyliłem się i dotknąłem czubkiem języka powierzchni naparu. O nie, jest jeszcze gorzej.
Skrzywiłem się więc, odsunąłem jeszcze bardziej i spojrzałem na Zietę jak na małego szczeniaka z chorobą umysłową. Jednym słowem - jak na idiotę.
- Nie wypiję tego - oznajmiłem, podnosząc ogon i strosząc pióra. Wilczyca zaśmiała się jedynie i zbliżyła jeszcze bardziej. Nie zostało mi nic innego, jak warknąć ostrzegawczo i wyprostować się. W końcu, takie spoufalanie się wobec członka szlacheckiego rodu powinno być karane. A jeśli nikt z tym nic nie zrobi, ja wezmę sprawy w swoje łapy. Wtedy futro i pióra będą wokół latać.
- No pij, to ci dobrze zrobi! - Zieta uśmiechnęła się szerzej, jeśli było to możliwe i ponownie podsunęła napój w moją stronę. Westchnąłem ciężko, po czym, chcąc mieć już spokój, wypiłem herbatę. Nie omieszkałem przy tym przewrócić oczami.
- Zadowolona?
<Zieta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz