Śnieg skrzypiał pod moimi łapami. Prócz tego nie towarzyszył mi żaden inny dźwięk. Westchnąłem lekko, wypuszczając tym samym obłok pary z pyska. Podszedłem do niewielkiego strumyka aby się napić. Na wodzie wytworzyła się cienka warstwa lodu jednak był on na tyle cienki, że wystarczyło uderzyć w niego łapą. Zamoczyłem pysk w zimnej wodzie i wziąłem kilka łyków. Uniosłem nieznacznie oczy. Na drugim brzegu pojawił się wilk. Uśmiechnąłem się lekko i uniosłem głowę.
- Chodzisz za mną już od jakiegoś czasu, chcesz może czegoś? - Zapytałem.
Samiec spojrzał na mnie szeroko rozwartymi oczami. Wyraźnie zaskoczyły go moje słowa. Trochę mnie to rozbawiło.
- Ty... ty mnie widzisz? - Basior zaczął mnie mierzyć od góry do dołu.
- Oczywiście. - Powiedziałem i zamachałem ogonem. - Jak widzisz mogę także z tobą rozmawiać. Ale nie martw się, nie jestem żadnym szamanem czy czymś takim. Żyje w zgodzie z duchami.
Wilk niepewnie skinął głową. Widać było, że nie do końca mi ufał. W sumie nic w tym dziwnego. Co, którzy widzą duchy na ogół uczeni są ich wypędzania. Nic takiego nie miało jednak miejsca w moim przypadku.
- To jak, mogę ci w czymś pomóc? - Podpytałem przeskakując na drugi brzeg.
- Nie. - Odpowiedział szybko się ode mnie odsuwając. - Po prostu nie wyglądasz na kogoś stąd. Kim jesteś?
- Nazywam się Ender. - odpowiedziałem - I masz rację, nie jestem stąd. Czy to jakiś problem.
- Dla mnie? Nie. Ale nie wykluczone, że dla ciebie owszem.
- Dla mnie? - Tym razem to duch zaskoczył mnie. - Co masz przez to na myśli?
- Niedaleko stąd jest wataha. Nie wiem jakie ma nastawienie wobec obcych więc radził bym ci uważać.
Nastawiłem uszu i zastanowiłem się chwilę. Już kilka lat nie miałem okazji spędzić czasu wśród żywych wilków. Uśmiechnąłem się do ducha i powiedziałem:
- Dziękuję za ostrzeżenie, mógł byś mi powiedzieć, gdzie znajduje się ta wataha?
- Kawałek drogi na północny-zachód stąd. - Powiedział.
Skinąłem głową i podziękowałem samcowi. Wiedziałem już dokąd mam iść. Idąc w kierunku jaki pokazał mi duch dotarłem do miejsca w którym faktycznie dało się wyczuć obecność wilków. Na śniegu zauważyłem nawet jakieś ślady, W międzyczasie padał jeszcze śnieg więc udało mu się częściowo zakryć ślady, mimo to nie miałem wątpliwości co do tego, że kogoś tu spotkam. Zastrzygłem uszami, zdawało mi się, że słyszałem w pobliżu dźwięk łamiącej się gałęzi. Już po chwili gdzieś spomiędzy drzew wyłoniła się wilcza sylwetka. Duch czy może prawdziwy wilk? Pomyślałem szybko po czym się uśmiechnąłem. Wyglądało na to, że udało mi się spotkać kogoś szybciej niż bym się tego spodziewał.
- Witam! - Zawołałem i powoli zacząłem kroczyć w stronę nieznanej mi wadery.
- Kim jesteś? - Zapytała wilczyca patrząc na mnie spode łba.
- Zwykłym wędrowcem. - Odpowiedziałem i zamachałem ogonem. - Słyszałem, że jest tu wataha.
Postanowiłem od razu przejść do interesującego mnie tematu.
- Owszem. - Powiedziała samica po czym nieznacznie się wyprostowała. - A ja jestem jej alfom. Mam na imię Megami.
- Miło mi. Ja mam na imię Ender. - Skinąłem głową. - Tak się składa, że obecnie nie należę do żadnej watahy i przyszło mi na myśl, że może mógł bym dołączyć do tej.
Wilczyca zmierzyła mnie wzrokiem po czym delikatnie się uśmiechnęła.
- W sumie czemu nie, przyda nam się więcej wilków.
Odwzajemniłem uśmiech i zamachałem ogonem.
- Chciał byś obejrzeć tereny? - Zapytała, a ja słysząc to pytanie położyłem uszy po sobie.
- Bardzo chętnie, ale jestem nieco zmęczony. Mógł bym najpierw gdzieś odpocząć?
<Megami?>