Black Parade

wtorek, 22 stycznia 2019

Od Flynta do Akane

Milczałem. Nie wiedziałem, co powiedzieć słysząc te dość poważną z mojego punktu widzenia deklarację. Długo wpatrywałem się w oczy wilczycy, starając się znaleźć odpowiedź. Wadera sprawiła, że poczułem coś, czego nie miałem okazji doświadczyć nigdy wcześniej. Naprawdę byłem szczęśliwy, spędzając z nią czas, będąc blisko niej. Dlaczego więc mam wrażenie, jakby moje serce drżało ze strachu. Odwróciłem na chwilę wzrok, skąd to dziwne uczucie? Ponownie padło na nas światło księżyca. Podniosłem wzrok i spojrzałem na Akane pytająco. Wadera przycisnęłam skrzydła do ciała i uśmiechnęła się lekko.
- W porządku. Rozumiem.
Nawet jeśli tak powiedziała, to nie było w porządku. To nie był jej uśmiech, nie ten, który znałem.
- Jestem zmęczona, pójdę już. - Stwierdziła wilczyca i ruszyła w stronę swojej jaskini. Gdybym był jednym z tych książąt, których opowiada się w bajkach, pewnie bym za nią pobiegł, zatrzymał i wszystko wyjaśnił, ale nim nie byłem. Dlatego siedziałem jak błazen, patrząc tylko, jak odchodzi. Siedziałem tak jeszcze chwilę po tym, jak samica zniknęła w oddali. Nigdy sobie nie radziłem, kiedy dochodziło do bycia poważnym, jak więc mam jej to wszystko wytłumaczyć? Westchnąłem ciężko i także postanowiłem wrócić do siebie. Będąc już na miejscu, natychmiast zanurzyłem się w chłodnej wodzie. Wróciło do mnie jedno z tych niewielu niemiłych wspomnień, jakie miałem. Jedno z tych, o których nikt nie chciałby pamiętać. Szczerze powiedziawszy, sam prawie o tym zapomniałem, jedynie słowa Akane o wszystkim mi przypomniały.
- Do końca życia. - Powiedziałem z westchnieniem. - Czy to w ogóle możliwe?
Spojrzałem na sklepienie jaskini, zwisały z niego jakieś zielone rośliny, nie bardzo wiedziałem co to, ale nie miało to znaczenia. Zacisnąłem zęby i uderzyłem łapą o taflę wody, ta rozprysła się na wszystkie kierunki. Jakoś nie pomogło mi to w uspokojeniu się. Zanurzyłem się nieco bardziej. Moje myśli krążyły wokół postaci czarnego, młodego wilka, którego niegdyś zwykłem nazywać przyjacielem. Mieliśmy być przyjaciółmi do końca życia, oczywiście wszystko skończyło się w momencie, gdy ten okazał się podłym zdrajcą.
- Ale... Akane jest inna, czyż nie? Jeśli naprawdę miała na myśli to, co powiedziała... może powinienem jej uwierzyć. W końcu ona nie ma nic wspólnego z tym, co wydarzyło się trzy lata temu.
Wyszedłem z wody i otrząsnąłem się. Wiedziałem już, co powinienem zrobić. Jeśli wyjaśnię moje zachowanie, to wszystko powinno się na powrót ułożyć. Będziemy ze sobą bez strachu, że to może się kiedyś skończyć. A przynajmniej w to chciałbym wierzyć, pod warunkiem, że wadera w ogóle będzie chciała mnie wysłuchać. Położyłem się, postanowiłem poczekać do rana, aby jeszcze raz dobrze przemyśleć to, co chcę powiedzieć. Nie pozwolę, aby zawód z przeszłości miał wpływ na moją przyszłość. Nie chcę oddalić się od Akane tylko dlatego, że boje się, iż "do końca" może nie trwać w rzeczywistości do końca.
~Rano~
Odetchnąłem w końcu. Wchodzenie na górę jest bardziej męczące niż schodzenie na dół, ale nie szkodzi, bo wierzę, że warto.
- Akane? - Zawołałem, nieśmiało zaglądając do jaskini.
Odpowiedziała mi jedynie cisza. Nie do końca wiedziałem co o tym myśleć, zdecydowałem się więc zajrzeć do środka. Idąc w głąb jaskini, znalazłem waderę.
- Dlaczego się nie odezwałaś? Myślałem, że cię nie ma. - Zrobiłem kilka kroków w przód.
Wtedy nagle Akane machnęła skrzydłem i zerwała się na równe nogi. Gdy na nią spojrzałem, widziałem smutek i złość w jej oczach. Zraniłem ją, wiedziałem to i nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie. Położyłem uszy po sobie i uśmiechnąłem się lekko.
- Narozrabiałem, prawda? To w sumie nie pierwszy raz, gdy niepotrzebnie robię bałagan. - Uniosłem wzrok, wilczyca nic nie powiedziała, nie byłem w stanie powiedzieć, o czym teraz myśli, zdecydowałem się więc kontynuować. - W każdym razie chciałem przeprosić za wczoraj. Musiałem to wszystko sobie poukładać i chcę, żebyś wiedziała, że ja także chciałbym zostać z tobą na zawsze. Wiem, że moje zachowanie mogło być mylące, ale wiedz, że to, co do ciebie czuję to coś więcej niż zwykła sympatia. Akane ja... ja cię kocham.

Samica dalej milczała, widziałem jednak, że trochę się rozluźniła. Wziąłem to za dobry znak. Podszedłem więc bliżej, chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy bez choćby słowa. Uśmiechnąłem się nieśmiało.
- Też chciałby spędzić resztę życia u twego boku, naprawdę.


<Akane?>
Dopiero po napisaniu zauważyłam komentarz o przeniesieniu postaci do NPC. No ale olać to, później będę się tym martwić XD Grunt, że mi Flynta do grobu nie poślą >.>

1 komentarz: