Black Parade

wtorek, 22 stycznia 2019

Od Endera do Megami

Czas mijał, a ja miałem wrażenie, że nasz syn rośnie jak na drożdżach. Byłem szczęśliwy, mogą obserwować jego pierwsze kroki i słysząc pierwsze wypowiadane przez niego słowa. Emargo był jeszcze mały i wyglądało na to, że prawdziwe wyzwania dopiero przed nami. Mimo to byłem spokojny, wszystko wydawało się układać dobrze. Malec zdawał się rosnąć jak na drożdżach. Oczywiście minęło trochę czasu, nim zdecydowaliśmy się na jego pierwsze wyjście poza jaskinię. Informacja o narodzinach nowego malca w watasze nie była tajemnicą, nie obeszło się więc bez odwiedzin. W związku z tym niektórzy mieli już okazję zobaczyć naszą pociechę. Emargo nie miał jednak jeszcze okazji, by zobaczyć świat na zewnątrz. Jak to większość szczeniąt również Emaś był żywo zainteresowany otaczającym go światem. Z czasem jego wycieczki po terenach stawały się trochę częstsze i dłuższe. W końcu nas syn dostał zgodę na samotne wychodzenie na zewnątrz, oczywiście nie wolno mu było za bardzo oddalać się od jaskini, gdyż dla nieumiejącego obronić się szczeniaka było to zbyt niebezpieczne.
~~~Jakiś czas później~~~
Od czasu narodzin Emargo nie mieliśmy zbyt wiele czasu na odpoczynek. Energiczny szczeniak sprawiał, że niemal cały czas trzeba było mieć na niego oko. I tu właśnie z pomocą przyszła jedna z wilczyc w naszej watasze.
- Katrin jesteś tego pewna? Wiem, że nie musisz tego robić, jeśli nie chcesz. - Powiedziała Megami.
- Oczywiście. Nie masz się co martwić. Nic mi nie będzie tylko dlatego, że przez kilka godzin będę miała Emargo na oku. Poza tym jakby nie patrzeć to mój siostrzeniec.
Uśmiechnąłem się lekko. Nie dało się z nią nie zgodzić. Spojrzałem na Meg, która jeszcze raz przytuliła naszego syna i poinstruowała go, aby słuchał się Katrin pod naszą nieobecność. To nie miała być długa wycieczka, od zwykły spacerek w jakieś spokojne miejsce, aby móc choć przez kilka godzin odpocząć od codziennego zgiełku. Pomimo zimy śniegu nie było zbyt wiele. Nie trzeba było się więc obawiać, że zatrzyma nas śnieg. Początkowo swe kroki skierowaliśmy w stronę jeziora. Jego powierzchnia oczywiście była zamarznięta. Może to i dobrze, i tak nie miałem ochoty na kąpiel w zimnej wodzie. Posiedzieliśmy tam chwilę, po czym ruszyliśmy dalej.
- Chcesz gdzieś jeszcze iść czy wracamy? - Zapytałem.

<Megami?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz