Black Parade

wtorek, 9 października 2018

Od Koure do Weryli


-Nowy dom nowym domem, ale hajs musi się zgadzać! Otworzyłem sklep, nowe naszyjniki, bransoletki i pierścionki świeżo zrobione czekały na nowych właścicieli.
(Jak wilki mogą nosić pierścionki? ¯\_(_)_/¯ )
-Szkoda tylko że nie mam klientów... - Westchnąłem, już drugi tydzień tu stercze, a większość wilków przechodzi obojętnie, albo patrzy ukradkiem. Czekają na pozwolenie alfy czy jak?
-No cóż - Otworzyłem mój notatnik w którym zapisuje transakcje i przygody z podróży. Otworzyłem prawie pustą kartkę z zaczętym zdaniem „Moja podróż dobiegła końca”
Dzięki zaklęciu lewitacji „chwyciłem” pióro wieczne, usiadłem na poduszkach i zacząłem pisać.
„Dlaczego?” I na tym utknąłem, nie umiałem znaleźć odpowiedzi, zawsze zmieniałem watahy jak rękawiczki... skarpetki? Jakoś tak.
-Ech... -zamknąłem oczy próbując skleić jakieś sensowne zdanie.
-Dzień dobry! -Podskoczyłem, KLIJEN!
-Och! Witam w moim małym sklepie! -Uśmiechnąłem się, szara wilczyca średniego wzrostu z dziwnymi plamami na futrze. -Czego by sobie Pani życzyła? -Wyszczerzyłem zęby.
-No i tu zaczyna się mój problem -Uśmiechnęła się. -Co mi... Pan proponuje? -To „Pan” zabrzmiało strasznie ironicznie, no cóż. Przyjrzałem się dokładnie Wanderze by znaleźć coś, co pasowało by do jej urody.
-Hmmmm -Zacząłem grzebać w kufrze z drobiazgami. Znalazłem piękny kolczyk, co prawda drugi zgubiłem, ale może...
-Jeśli Pani to nie przeszkadza, mogę zaproponować ten oto kolczyk -Powiedziałem troszeczkę zmieszany.
-Jeden? -Wandera podniosła brew do góry patrząc się na mnie ironicznym wzrokiem.
(Wilki mają brwi? ¯\_(_)_/¯)
-Taka moda -Odpowiedziałem szukając w myślach czegoś, co mogło by jeszcze pasować do jej sceptycznego wyglądu.
-Hmmm, naprawdę jest ładny -Powiedziała wpatrując się w kolczyk. -Najwyżej będę wyglądać dziwnie -Uśmiechnęła się, wybacz ale ten kolczyk nic nie zmieni i tak wyglądasz... oryginalnie.
Cicho się zaśmiałem ze swoich myśli, ale szybko zasłoniłem pysk łapą.
-Coś nie tak? -Wandera zmarszczyła brwi. Idioto co ty robisz?!
-To znaczy... -Uśmiechnąłem się. -Jeśli chcesz mogę Ci pomóc w założeniu go -Usiadłem na poduszkach otwierając zaklęciem bramkę straganu.
-Och, jeśli można -Wandera uśmiechnęła się i podała mi kolczyk.
-Będzie Ci... Pani! pasował -Zaśmiałem się z mojej głupoty. -Proszę usiąść tutaj -Wstałem i wskazałem na poduszki. Usiadła.
-To może trochę zaboleć. -Chwyciłem za malutki złoty gwóźdź i wilgotną szmatkę. Wandera zamknęła oczy a ja zacząłem działać. Jedną łapą chwyciłem za ucho Wandery, drugą trzymałem szmatkę a zaklęciem lewitacji gwóźdź. Szybkim ruchem wbiłem się w jej ucho tworząc małą dziurkę. Wandera zmrużyła oczy. Szmatką usunąłem krew i wziąłem kolczyk delikatnie zakładając go.
-I gotowe -Uśmiechnąłem się. Odsuwając się od Wandery i podając lusterko.
-Dziękuje! -Niebieskooka magią chwyciła za lusterko i zaczęła się przyglądać. Zapłaciła i wyszła z straganu.
-Do widzenia! I zapraszam ponownie! -Uśmiechnąłem się jak do każdego klienta przystało.
-Do zobaczenia! -Wandera odeszła, ale nagle zatrzymała się.
-Weryla... -Obróciła głowę i z uśmiechem zamknęła oczy.
-Co? -Zapytałem zdezorientowany.
-Mam na imię Weryla -Spojrzała na mnie a jej oczy dziwnie się rozjaśniły, albo takie były?
-Ach! Kouen! -Pomachałem jej łapą. No... Przynajmniej poznałem nową osobę... To teraz wracam do pisania. Odwróciłem się i ponownie otworzyłem notatnik, mając w myślach początek wiersza, zaraz! Od kiedy ja piszę wiersze!
-Powoli mi odbija...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz