-Nowy dom nowym domem, ale hajs musi
się zgadzać! Otworzyłem sklep, nowe naszyjniki, bransoletki i
pierścionki świeżo zrobione czekały na nowych właścicieli.
(Jak wilki mogą nosić pierścionki?
¯\_(ಠ_ಠ)_/¯
)
-Szkoda tylko że nie mam klientów...
- Westchnąłem, już drugi tydzień tu stercze, a większość
wilków przechodzi obojętnie, albo patrzy ukradkiem. Czekają na
pozwolenie alfy czy jak?
-No cóż - Otworzyłem mój notatnik w
którym zapisuje transakcje i przygody z podróży. Otworzyłem
prawie pustą kartkę z zaczętym zdaniem „Moja podróż dobiegła
końca”
Dzięki zaklęciu lewitacji „chwyciłem”
pióro wieczne, usiadłem na poduszkach i zacząłem pisać.
„Dlaczego?” I na tym utknąłem,
nie umiałem znaleźć odpowiedzi, zawsze zmieniałem watahy jak
rękawiczki... skarpetki? Jakoś tak.
-Ech... -zamknąłem oczy próbując
skleić jakieś sensowne zdanie.
-Dzień dobry! -Podskoczyłem, KLIJEN!
-Och! Witam w moim małym sklepie!
-Uśmiechnąłem się, szara wilczyca średniego wzrostu z dziwnymi
plamami na futrze. -Czego by sobie Pani życzyła? -Wyszczerzyłem
zęby.
-No i tu zaczyna się mój problem
-Uśmiechnęła się. -Co mi... Pan proponuje? -To „Pan”
zabrzmiało strasznie ironicznie, no cóż. Przyjrzałem się
dokładnie Wanderze by znaleźć coś, co pasowało by do jej urody.
-Hmmmm -Zacząłem grzebać w kufrze z
drobiazgami. Znalazłem piękny kolczyk, co prawda drugi zgubiłem,
ale może...
-Jeśli Pani to nie przeszkadza, mogę
zaproponować ten oto kolczyk -Powiedziałem troszeczkę zmieszany.
-Jeden? -Wandera podniosła brew do
góry patrząc się na mnie ironicznym wzrokiem.
(Wilki mają brwi? ¯\_(ಠ_ಠ)_/¯)
-Taka moda -Odpowiedziałem szukając w
myślach czegoś, co mogło by jeszcze pasować do jej sceptycznego
wyglądu.
-Hmmm, naprawdę jest ładny
-Powiedziała wpatrując się w kolczyk. -Najwyżej będę wyglądać
dziwnie -Uśmiechnęła się, wybacz ale ten kolczyk nic nie zmieni i
tak wyglądasz... oryginalnie.
Cicho się zaśmiałem ze swoich myśli,
ale szybko zasłoniłem pysk łapą.
-Coś nie tak? -Wandera zmarszczyła
brwi. Idioto co ty robisz?!
-To znaczy... -Uśmiechnąłem się.
-Jeśli chcesz mogę Ci pomóc w założeniu go -Usiadłem na
poduszkach otwierając zaklęciem bramkę straganu.
-Och, jeśli można -Wandera
uśmiechnęła się i podała mi kolczyk.
-Będzie Ci... Pani! pasował
-Zaśmiałem się z mojej głupoty. -Proszę usiąść tutaj -Wstałem
i wskazałem na poduszki. Usiadła.
-To może trochę zaboleć. -Chwyciłem
za malutki złoty gwóźdź i wilgotną szmatkę. Wandera zamknęła
oczy a ja zacząłem działać. Jedną łapą chwyciłem za ucho
Wandery, drugą trzymałem szmatkę a zaklęciem lewitacji gwóźdź.
Szybkim ruchem wbiłem się w jej ucho tworząc małą dziurkę.
Wandera zmrużyła oczy. Szmatką usunąłem krew i wziąłem kolczyk
delikatnie zakładając go.
-I gotowe -Uśmiechnąłem się.
Odsuwając się od Wandery i podając lusterko.
-Dziękuje! -Niebieskooka magią
chwyciła za lusterko i zaczęła się przyglądać. Zapłaciła i
wyszła z straganu.
-Do widzenia! I zapraszam ponownie!
-Uśmiechnąłem się jak do każdego klienta przystało.
-Do zobaczenia! -Wandera odeszła, ale
nagle zatrzymała się.
-Weryla... -Obróciła głowę i z
uśmiechem zamknęła oczy.
-Co? -Zapytałem zdezorientowany.
-Mam na imię Weryla -Spojrzała na
mnie a jej oczy dziwnie się rozjaśniły, albo takie były?
-Ach! Kouen! -Pomachałem jej łapą.
No... Przynajmniej poznałem nową osobę... To teraz wracam do
pisania. Odwróciłem się i ponownie otworzyłem notatnik, mając w
myślach początek wiersza, zaraz! Od kiedy ja piszę wiersze!
-Powoli mi odbija...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz