Black Parade

piątek, 26 października 2018

Od Rachel na Halloween


Ohajo moje ludy drogie! Chciałam najpierw coś napisać, ale mój mózg powiedział mi bardzo wyraźnie: Nie chce mi się
Więc taki oto rysuneczek, który tak szczerze wyszedł dziwnie (ekhem, ta dynia) ale nie czepiaaajmy się szczegółóów xDD (sama się czepiam) Bayo!

poniedziałek, 22 października 2018

Event!

Hej! Dawno nie było żadnego eventu, więc o to event z okazji Halloween.

Co trzeba zrobić?
Napisać opowiadanie, lub zrobić rysunek, oczywiście wszystko dotyczące tego święta. (Opowiadanie powinno mieć przynajmniej 200 słów).

Do kiedy?
Prace można wysyłać do 02.11, wyniki będą ogłoszone 04.11.

Nagrody:
I miejsce - 400 pointsów + rysunek od mnie, lub pies z charakterem 623.98 i dwie suczki alaskan malamute na Doggi Game (do wyboru).
II miejsce - 300 pointsów + rysunek od mnie, lub suczka alaskan malamute na Doggi Game (do wyboru).
III miejsce - 200 pointsów + rysunek od mnie.

A więc życzę wam dużo weny!
~Megami






*Od Rachel

Albo coś ode mnie. 
Do zaoferowania mam konika na hw,
lub też pudla miniaturowego, szpica japońskiego, wyżeł... (wyżła?) niemieckiego krótkowłosego, 
lub też shih tzu lub wilczak saarloosa

poniedziałek, 15 października 2018

Od Kou CD Luca


Pomyślałam, że taki mały spacer dobrze mi zrobi. Wyszłam więc z mojej jaskini i ruszyłam przed siebie. Nie miałam jakiegoś konkretnego celu. Szłam tam, gdzie mnie łapki poniosą. Okazało się, że dotarłam do brzegu rzeki. Pochyliłam się i napiłam, czystej i orzeźwiającej wody. Poczułam lekką ulgę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu celu mojej kolejnej krótkiej podróży. Niczego jednak nie dostrzegłam. Przepłynęłam rzekę i wyszłam na drugi brzeg. Wytrzepałam się i ruszyłam przed siebie. Idąc, rozmyślałam nad dalszym spędzeniem tego dnia. Może udam się na polowanie? Może pójdę wspiąć się na górę? Nie miałam pojęcia, co mogłabym zrobić. Weszłam na pień drzewa. Rozejrzałam się. Zeskoczyłam i usiadłam nieopodal na trawie. Myśl Kou. Jak chcesz spędzić ten dzień? Nagle zauważyłam niedaleko zająca. Hmmm... Wygląda bardzo smakowicie. Zaczęłam skradać się w stronę zwierzęcia. Ustawiłam się w odpowiedniej pozycji. Czekałam tylko na idealny moment. Gdy takowy nadszedł, rzuciłam się na zwierzę. Po chwili zając padł martwy, a ja uśmiechnęłam się, zadowolona z udanego polowania. Wtopiłam swoje kły w martwe zwierzę. Gdy skończyłam posiłek, wróciłam nad brzeg rzeki. Ponownie napiłam się wody. Następnie weszłam do wody i umyłam swój pyszczek, który był pokryty krwią zająca. Po jakże odświeżającej kąpieli wyszłam na brzeg i wytrzepałam się z wody. Poprawiłam grzywkę i ruszyłam w stronę swojej jaskini. Idąc w jej kierunku, poczułam zapach, którego jeszcze nie czułam. Zamerdałam wesoło ogonem. Gdzieś w pobliżu znajduje się nieznany mi wilk. Ruszyłam za jego zapachem. Gdy dotarłam do lasu, zobaczyłam wilka, którego szukałam. Przyjrzałam mu się dokładniej. Był to czarny basior. Wyglądał dość ciekawie. Podeszłam radośnie do basiora.

- Witaj.- przywitałam się, stając obok niego.- Jestem Kou.- dodałam po chwili, merdając radośnie ogonem. Lubiłam poznawać nowe wilki. Usiadłam i cierpliwie czekałam na odpowiedź od basiora.
<Luca?>

niedziela, 14 października 2018

Od Kou CD Alona

Gdy otworzyłam leniwie swoje oczy, zobaczyła, że nastał już dzień. Wstałam na cztery łapy i przeciągnęłam się leniwie. Ziewnęłam i wytrzepałam się z ziemi. Wychodząc z jaskinia przymknęłam oczy. Przyjemne, ciepłe promienie słońca muskały mój pyszczek. Uśmiechnęłam się ciepło. Takie dni lubię najbardziej. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pięknym krajobrazie. Ptaszki słodko ćwierkały, a wietrzyk delikatnie rozwiewał moją zieloną grzywkę. Wzięłam głęboki wdech. Poczułam przyjemny zapach lasu. Postanowiłam się do niego udać. Lubiłam biegać, ale dziś miałam ochotę na spacer. Idąc w stronę lasu, nuciłam sobie pod nosem jakąś piosenkę. Wchodząc do lasu zaczęłam wesoło podskakiwać. Co mogłabym dziś porobić? Może pobiegam sobie? To dobry pomysł. Rozruszam wtedy moje ciało. Przygotowałam się i wystartowałam. Biegłam przed siebie wymijając drzewa i inne przeszkody. Dobiegłam do końca lasu. Znalazłam się na polanie. Uśmiechnęłam się i położyłam na miękkiej i wygodniej trawie. Zaczęłam turlać się po niej. Gdy zaprzestałam czynności, wstałam i otrzepałam się z ziemi. Cóż przydałaby się mała kąpieli. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiej rzeki, jeziora lub innego źródła wody. Ruszyłam przed siebie. Po chwili usłyszałam szum wody. Podskoczyłam radośnie. Gdzieś tu musi być rzeka. Ruszyłam w stronę szumu wody. Po chwili dostrzegłam w oddali rzekę.
- Tak!- powiedziałam radośnie. Podbiegłam do brzegu i wskoczyłam do rzeki. Zaczęłam się głośno śmiać. Nagle usłyszałam czyiś głos.
- Naprawdę, nie rozumiem, co widzisz w tym takiego śmiesznego.- powiedział jakiś wilk. Jego glos nie brzmiał przyjaźnie. Spojrzałam w jego stronę. Moim oczom ukazał się wilk o bardzo ciekawym wyglądzie. Zauważyłam, że jego ciało było pokryte gałęziami, a na jego grzbiecie siedziały wróble.
- Oh. Wybacz.- uspokoiłam swój śmiech. Uśmiechnęłam się w stronę wilka. – Jestem Kou.- powiedziałam radośnie. Wyszłam z rzeki i otrzepałam swoje futro. Postawiłam grzywkę, która opadła mi na oczy.
- Powinnaś być bardziej ogarnięta. – syknął basior. Złożyła swoje uszy.
- Nie chciałam zrobić ci nic złego. Wybacz. To moja wina. Jest coś co mogę dla ciebie zrobić?
- Przestać być taką głośną.- odparł basior. Odwróciłam się i ruszył przed siebie. Podbiegłam do niego.
- Niestety siebie nie zmienię, ale może znajdzie się coś innego?- spytałam merdając wesoło ogonem.
<Alon?>

Nowa wadera!




Autor obrazka: Użyłam lineartu od NekoPunkWolf.
Właściciel: asiulka180203@gmail.com, HW-Asiunia1232, DG-Asiulka
Imię: Kou
Przezwisko: Raczej nie ma, ale można jej jakieś wymyślić.
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Bajarz
Lubi: Kwiaty, biegać, poznawać innych, wygłupy
Nie lubi: Smutku, samotności
Motto: Życie jest po to by z niego korzystać.
Nie bój się zaszaleć!
Czerp z życia całymi garściami
Żywioł: Powietrze, Ogień i Rośliny
Rodzina: matka – Jokasta
Jest jedynaczką, a ojca nie pamięta.
Historia: Urodziła się w dość dużej watasze. Gdy się urodziła jej matka zachorowała. Starała się pomóc swojej chorej matce najlepiej jak umiała. Niestety gdy skończyła 2 lata jej matka zmarła. Kou postanowiła poszukać nowego domu. Chciała zapomnieć o tym, że najbliższa dla niej osoba nie żyje. Tak oto po dość długim czasie trafiła na Watahę Diamentowych Piór.
Charakter: Kou jest radosną i pełną energii wilczycą. Uwielbia zabawę i różne gry. Często zachowuje się jak mały szczeniak. Jest dosyć niezdarna, ale nie przeszkadza jej to. Lubi poznawać nowe osoby. Jest energiczna i żywa. Lubi sobie żartować z innymi. Zawsze stara się "zarazić" innych swoim pozytywnym nastawieniem. Nie przejmuje się gdy coś jej nie wychodzi. Ciężko ją urazić, ale jest to możliwe. Gdy widzi, że ktoś jest smutny musi go pocieszyć. Dla niej liczy się to, aby czerpać z życia jak najwięcej przyjemności.
AmuletLink
Jaskinia: Link
Głos: Nightcore - Infected (Lyrics)
Zauroczenie
: Wpadł jej w oko pewien basior
Status: Szuka kogoś kto ją prawdziwie pokocha.
Partner: Nie
Moce:
Ogień: ~ potrafi zapłonąć
~ Zieje ogniem
~Kontroluje wytworzony przez siebie ogień
Powietrze: ~ potrafi wywołać wiatr
~ kontroluje wiatr
~ może wypuścić silną falę powietrza z ust
Rośliny: ~ Potrafi stworzyć pnącza, które kontroluje
~ leczy rośliny
~ potrafi wyczarować roślinę jak dotknie łapą ziemi
Umiejętności: Szybko biega, jest bardzo energiczna. Zwinna i wytrzymała.
Szczeniaki: Nie
Point: 0
Uwagi/kary:

czwartek, 11 października 2018

Od Astery CD Achillesa

Zamyśliłam się chwilę. Opowiedzieć nowo poznanemu wilkowi moją historię? Nie byłam do końca tego pewna. Ale nic nie zaszkodzi, jeśli ją pozna. Wzięłam głęboki wdech i wydech.

- Skoro chcesz ją poznać, mogę ci o sobie opowiedzieć.- zaczęłam obojętnie.- Miałam wspaniałe życie. Miałam matkę, która kochała mnie nad życie, trzech braci Tsume, Shini, Nigami, gotowych poświęcić się dla mnie i ojca, który mimo swojego zimnego oraz surowego charaktery chciał dla swoich dzieci jak najlepiej. W całym stadzie byłam uważana za wybryk natury. Przez swoje trzy ogony miałam wiele problemów. Dopiero uczyła się swoich mocy. Nie panowałam nad nimi. Pewnego dnia zostałam sprowokowana przez pewną waderę. Pod wpływem złości straciłam nad sobą panowanie. Ogromna ilość dymu zanieczyściła powietrze. Wtedy straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam, zobaczyła całą watahę martwą. To był dla mnie straszny widok. Chcąc zapomnieć o tym zdarzeniu, wyruszyłam w świat. Dość długo błąkałam się sama. Nie miałam do kogo otworzyć pyska. Z czasem przywykłam do tego. Parę dni temu natknęłam się na tę watahę. Postanowiłam do niej dołączyć. Dziś rano obudziłam się głodna, więc udałam się coś zjeść. Następnie udałam się do strumyka, by się napić. Wtedy usłyszałam cię. Tak to wyglądało.- skończyłam swoją opowieść. Spojrzałam na Achillesa. Basior wyglądał tak, jakby się nad czymś zastanawiał. Położyłam się na moim łożu. Westchnęłam ciężki na wspomnienie wydarzenia z moim udziałem. Czy czułam się winna za to, że zabiłam całą watahę? Oczywiście. Miałam przez to nie raz problemy ze spaniem.

- Wiesz, podziwiam cię za twoją odwagę.- oznajmiłam obojętnie. Tak naprawdę basior zaimponował mi, co jest dość trudne. Przy okazji starałam się na swój własny sposób pociągnąć rozmowę. Nie przyznam tego, ale pierwszy raz spodobała mi się rozmowa z kimś. Oczywiście nie będę w stanie mu tego wyznać, ale cóż przynajmniej ja będę o tym wiedzieć.

- Moją odwagę?- spytał zaskoczony.

- Wiesz, nie posiadasz żadnych mocy. Mimo wszystko postawiłeś na swoim i wdrapałeś się na ten szczyt.

- Nie do końca tak miało to wyglądać.- zaśmiał się basior. Spojrzałam na Achillesa. Basior posłał w moim kierunku uśmiech. Odwróciłam wzrok lekko zawstydzona. Nikt dotąd nie uśmiechał się do mnie. W końcu jak? Odizolowałam się od świata. Muszę przyznać, że Achilles jest wytrwały. Większość wilków miałaby już mnie dosyć i zostawiłaby mnie a spokoju. Jednak Achilles nie dawał za wygraną.

- Co lubisz robić?- spytał basior. Spojrzałam na niego. Dalej miał na pyszczku uśmiech. Westchnęłam.

- Lubię, a wręcz uwielbiam nocne spacery i wpatrywanie się w gwiazdy.- odparłam.- A ty?- dodałam po chwili.

- Lubię wylegiwać się na słońcu.- powiedział basior. Poczułam, że mój głód daje o sobie znać. Wstałam leniwie i udałam się w kąt jaskini. Podniosłam dwa upolowane zające i wróciłam na swoje miejsce. Położyłam zające przed Achillesem.

- Może jesteś głodny?- spytałam niepewnie, wpatrując się w martwe zwierzęta. Wzięłam jednego i położyłam przed basiorem, a drugiego przed sobą. Zaczęłam się zastanawiać, co ja się taka miła zrobiłam. Może to przez to, że tak dawno z nikim nie rozmawiałam? A może dlatego, że Achilles jest pierwszym wilkiem, który poznał o mnie prawdę? Wyrwałam się, że swoich zamyśleń i zaczęłam jeść królika. Spojrzałam dyskretnie na wilka. Byłam ciekawa czy przyjmie „prezent” ode mnie.
<Achilles?>

środa, 10 października 2018

Od Achillesa cd Astery

Potrzebowałem chwili, żeby odetchnąć. Rany, bycie beztalenciem naprawdę się nie opłaca. Co jakbym wziął i umarł? Byłbym martwy na śmierć! Jak trup! Nie żyłbym!
Dopiero po jakimś czasie mogłem się przyjrzeć nowej towarzyszce, której pysk wcześniej mi się rozmazywał przez łzy w oczach. Przez chwilę naprawdę myślałem, że to będzie mój rychły koniec. Ale wilczyca zdążyła już oddalić się na pewną odległość.
Okazję na jeszcze bliższe przyjrzenie się – jak się okazało – Asterze, dała mi jej propozycja na odwiedziny. Oh, jak dobrze, wreszcie ktoś do pogadania. Nie powiem, niby jest Alon, ale jak on się odezwie, to to jest jak święto narodowe.
- W sumie, czemu nie? – uśmiechnąłem się i podbiegłem do wadery, żeby zrównać z nią krok. – Astera, co? Bardzo ładne imię! Ja jestem Achilles.
Mam nadzieję, że mój głos nie był tak drżący, jak go słyszałem we własnych uszach. Nadal byłem trochę roztrzęsiony po mojej „przygodzie”. Ba, trochę! Czułem jak wszystkie moje mięśnie nadal dygotały ze strachu i wysiłku.
Wadera była mniej więcej mojej wielkości i miała futro w przyjemnym, czekoladowym kolorze. Tym, co zwróciło moją szczególna uwagę w niej była blizna na oku i.. trzy ogony. Ale bardziej blizna. Do dziwnych cech fizycznych u innych zdążyłem się przyzwyczaić. Rzadko trafiało się na wilka, którego sierść nie była w jakiś neonowych kolorach, który nie miał rogów, tęczowych ślepi czy innych dziwności. Blizny to co innego. Blizny się nabywa w jakiś, zwykle niezbyt przyjemnych, wydarzeniach. Uznałem więc, że pytanie o nią może być nie na miejscu, szczególnie że znamy się jakieś 2 minuty.
- Jesteś nowa w watasze? Nigdy cię nie widziałem. – zagadnąłem po drodze.
Astera tylko skinęła głową.
- Jakie stanowisko zajęłaś? – ciągnąłem dalej. – Ja jestem bardem. Wiesz, drę pysk przy ogniskach, kiedy absolutnie nikt tego nie chce.
- Strażnik.
Dostaje plusa, że w ogóle odpowiedziała. Minusa za równoważnik zdania. Buu, kolejna niemowa? Cóż uczyniłem bogom, że zsyłają mi same małomówne wilki? ….. Może to moja misja? Może przeżyłem tak długo, bo mam za zadanie przywrócić im radość z życia? Parszywa robota, jeśli mnie zapytać, ale co tam. Jak już Astera zdecydowała się mnie zabrać do siebie, to będzie znosić mnie, moje niekończące się pytania i moje nieustanne paplanie tak długo, dopóki sam nie uznam, że już koniec!
Jaskinia wilczycy okazała się być całkiem niedaleko oraz tak samo skromna jak moja. Żadnych świecących kryształów czy magicznych kruków na radarze. Brązowa wadera ułożyła się wygodnie na stercie skór, które, jak mniemam, były jej posłaniem. Ja posiadziłem mój puchaty tyłek gdzieś obok.
- Więc, - ni z tego, ni z owego zaczęła Astera – cóż to za „naprawdę zabawna historia”, o której wspomniałeś wcześniej? – spytała obojętnie. Ni byłem w stanie stwierdzić czy naprawdę jej to nie obchodziło, czy ta apatia była tylko udawana.
Teraz niech się przygotuje. Mam zamiar mówić. Dużo mówić. Sama chaiała. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem:
- Oh, widzisz, wszystko zaczęło się, kiedy się urodziłem. Moi rodzice byli alfami i posiadali naprawdę fajne moce, moja matka była zmiennokształtna, a ojciec bardzo silny. Ale ja żadnych mocy nie odziedziczyłem. Kiepsko, nie? Tak czy siak, beztalencie nie mogło zostać alfą, plus wolę „tych bardziej umięśnionych”, co niekoniecznie się innym podobało, wiec uciekłem z domu! No, nie do końca uciekłem.. Wszyscy wiedzieli, że odchodzę. Ale do rzeczy! Cała historia sprowadza się do tego, że nie mam absolutnie ŻADNYCH mocy i jak debil wlazłem na stromą górę, myśląc, że to świetny pomysł i wyobraź sobie, że to wcale nie był dobry pomysł! A potem ty mnie znalazłaś. I teraz jestem tutaj z tobą. – nie jestem pewien, jakim cudem powiedziałem to wszystko na jednym wydechu. Może moja sekretną mocą są naprawdę pojemne płuca? – No! To tyle z mojej strony. A jak z tobą? Masz jakąś dramatyczną historię na przełamanie pierwszych lodów?
Przy ostatnich słowach zachichotałem. No bo wiecie, Astera ma moce związane z lodem. Jestem taki zabawny. Niech ktoś da mi nobla za bycie najlepszym komikiem tej dzielnicy.

<Astera?>

wtorek, 9 października 2018

Od Koure do Weryli


-Nowy dom nowym domem, ale hajs musi się zgadzać! Otworzyłem sklep, nowe naszyjniki, bransoletki i pierścionki świeżo zrobione czekały na nowych właścicieli.
(Jak wilki mogą nosić pierścionki? ¯\_(_)_/¯ )
-Szkoda tylko że nie mam klientów... - Westchnąłem, już drugi tydzień tu stercze, a większość wilków przechodzi obojętnie, albo patrzy ukradkiem. Czekają na pozwolenie alfy czy jak?
-No cóż - Otworzyłem mój notatnik w którym zapisuje transakcje i przygody z podróży. Otworzyłem prawie pustą kartkę z zaczętym zdaniem „Moja podróż dobiegła końca”
Dzięki zaklęciu lewitacji „chwyciłem” pióro wieczne, usiadłem na poduszkach i zacząłem pisać.
„Dlaczego?” I na tym utknąłem, nie umiałem znaleźć odpowiedzi, zawsze zmieniałem watahy jak rękawiczki... skarpetki? Jakoś tak.
-Ech... -zamknąłem oczy próbując skleić jakieś sensowne zdanie.
-Dzień dobry! -Podskoczyłem, KLIJEN!
-Och! Witam w moim małym sklepie! -Uśmiechnąłem się, szara wilczyca średniego wzrostu z dziwnymi plamami na futrze. -Czego by sobie Pani życzyła? -Wyszczerzyłem zęby.
-No i tu zaczyna się mój problem -Uśmiechnęła się. -Co mi... Pan proponuje? -To „Pan” zabrzmiało strasznie ironicznie, no cóż. Przyjrzałem się dokładnie Wanderze by znaleźć coś, co pasowało by do jej urody.
-Hmmmm -Zacząłem grzebać w kufrze z drobiazgami. Znalazłem piękny kolczyk, co prawda drugi zgubiłem, ale może...
-Jeśli Pani to nie przeszkadza, mogę zaproponować ten oto kolczyk -Powiedziałem troszeczkę zmieszany.
-Jeden? -Wandera podniosła brew do góry patrząc się na mnie ironicznym wzrokiem.
(Wilki mają brwi? ¯\_(_)_/¯)
-Taka moda -Odpowiedziałem szukając w myślach czegoś, co mogło by jeszcze pasować do jej sceptycznego wyglądu.
-Hmmm, naprawdę jest ładny -Powiedziała wpatrując się w kolczyk. -Najwyżej będę wyglądać dziwnie -Uśmiechnęła się, wybacz ale ten kolczyk nic nie zmieni i tak wyglądasz... oryginalnie.
Cicho się zaśmiałem ze swoich myśli, ale szybko zasłoniłem pysk łapą.
-Coś nie tak? -Wandera zmarszczyła brwi. Idioto co ty robisz?!
-To znaczy... -Uśmiechnąłem się. -Jeśli chcesz mogę Ci pomóc w założeniu go -Usiadłem na poduszkach otwierając zaklęciem bramkę straganu.
-Och, jeśli można -Wandera uśmiechnęła się i podała mi kolczyk.
-Będzie Ci... Pani! pasował -Zaśmiałem się z mojej głupoty. -Proszę usiąść tutaj -Wstałem i wskazałem na poduszki. Usiadła.
-To może trochę zaboleć. -Chwyciłem za malutki złoty gwóźdź i wilgotną szmatkę. Wandera zamknęła oczy a ja zacząłem działać. Jedną łapą chwyciłem za ucho Wandery, drugą trzymałem szmatkę a zaklęciem lewitacji gwóźdź. Szybkim ruchem wbiłem się w jej ucho tworząc małą dziurkę. Wandera zmrużyła oczy. Szmatką usunąłem krew i wziąłem kolczyk delikatnie zakładając go.
-I gotowe -Uśmiechnąłem się. Odsuwając się od Wandery i podając lusterko.
-Dziękuje! -Niebieskooka magią chwyciła za lusterko i zaczęła się przyglądać. Zapłaciła i wyszła z straganu.
-Do widzenia! I zapraszam ponownie! -Uśmiechnąłem się jak do każdego klienta przystało.
-Do zobaczenia! -Wandera odeszła, ale nagle zatrzymała się.
-Weryla... -Obróciła głowę i z uśmiechem zamknęła oczy.
-Co? -Zapytałem zdezorientowany.
-Mam na imię Weryla -Spojrzała na mnie a jej oczy dziwnie się rozjaśniły, albo takie były?
-Ach! Kouen! -Pomachałem jej łapą. No... Przynajmniej poznałem nową osobę... To teraz wracam do pisania. Odwróciłem się i ponownie otworzyłem notatnik, mając w myślach początek wiersza, zaraz! Od kiedy ja piszę wiersze!
-Powoli mi odbija...

czwartek, 4 października 2018

Od Astery cd Achillesa

Gdy nastał poranek obudziłam się i przeciągnęłam leniwie. Czułam głód. Tak minęło trochę czasu od mojego ostatniego posiłku. Cóż nic na to nie poradzę. Wstałam na cztery łapy i wyszłam z mojej jaskini. Na początek coś do jedzenia. Postanowiłam udać się do lasu i spróbować moich sił. Nie byłam jakość świetna w polowaniu, ale zając czy słabszy jeleń lub sarna nie były dla mnie ogromnym problem. Wchodząc do lasu przyłożyłam swój pysk do ziemi. Zaczęłam szukać tropu, który zaprowadziłby mnie do zająca lub jelenia. Po długim czasie udało mi się złapać trop. Gdzieś niedaleko znajduje się ranny jeleń. Przechodził tędy niedawno, więc powinien być w miarę blisko. Ruszyłam jego śladem. Po chwili odnalazłam ranne zwierzę. Pasło się w towarzystwie innych przedstawicieli jego gatunku. Cóż ja niestety nikogo nie znałam. Nie miałam znajomych ani przyjaciół. Jestem sama jak palec. Ciekawe jak to jest mieć przyjaciela? No cóż. Wątpię, że ktoś wytrzymałby ze mną więcej niż minutę. Zakradłam się do jelenia od tyłu. Przyszykowałam się do skoku i zaatakowałam. Po ciężkiej walce pokonałam jelenia. Jeleń nie był ogromny, więc by się najeść musiałam zjeść go całego. Po drodze wpadłam na pomysł by upolować jeszcze zająca, którego będę mogła zabrać do jaskini. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Udało mi się upolować dwa zające, które zaniosłam do mojej jaskini znajdującej się niedaleko gór. Gdy położyłam zające w jaskini poczułam pragnienie. Słyszałam, że gdzieś w górach jest strumyk. Złą decyzją byłoby nie wykorzystanie tej wiadomości. Poza tym drobny spacer dobrze mi zrobi. Po dobrej godzinie udało mi się wspiąć na góry. Po chwili odnalazłam wzrokiem strumyk. Nachyliłem się by skosztować krystalicznie czystej wody. Nagle usłyszałam nieznany mi głos.
- Pomocy!- zaciekawiona podeszłam do granicy góry. Gdy spojrzałam w dół zauważyłam wilka.
- Jak ty się tam w ogóle znalazłeś?- spytałam obojętnie. Szczerze w głębi byłam zaskoczona tym widokiem.
- Naprawdę śmieszna historia, o ile przeżyję to może ci nawet opowiem – odparł drżącym głosem, wilk. Nie byłam pewna, ale chyba był to basior. – Ale żeby ją poznać, musisz mi pomóc wejść na górę. Nie jestem zbyt dobry w ratowaniu własnego tyłka.- dodał po chwili. Teraz byłam pewna, że jest to basior. Rozejrzałam się by sprawdzić jak mogę mu pomóc. Góra była stroma. Nagle wpadłam na pomysł. Dotknęłam krańca góry łapą. Lód zaczął ją opatulać. Miałam trochę czasu. Dni są teraz trochę zimniejsze, więc lód dłużej wytrzymywał. Użyłam mocy by zbudować lodowe schody. Gdy ostatni schodek pojawił się przy basiorze wyczekiwałam skrzydła i podleciałam do niego.
- Teraz musisz ostrożnie wejść na górę.- odparłam. Basior skinął głową i ruszył po schodach w górę. Leciałam za nim i pilnowałam, by się nie poślizgnął. Gdy dotarł na sam szczyt lód stopniał, a ja wylądowałam obok niego. Moje skrzydła, również się roztopiły.
- Dziękuję.- powiedział wilk.
- Nie ma sprawy.- odparłam obojętnie. Ruszyłam w stronę swojej jaskinie. Nagle się zatrzymałam i odwróciłam w stronę basiora. – Może chcesz mnie odwiedzić?- spytałam. Szczerze byłam zaskoczona, że to powiedziałam, ale nie wiem ile ten basior siedział na płytce skalnej. Jeśli będzie głody to mogę dać mu jednego zająca, którego upolowałam.- Tak przy okazji jestem Astera. – dodałam po chwili.

<Achilles? Wybacz, że takie krótkie.>

poniedziałek, 1 października 2018

Nowa wadera!


Autor obrazka: Ja ^^
Właściciel: asiulka180203@gmail.com, Hw-Asiunia1232, DG- Asiulka
Imię: Astera
Przezwisko: Asti
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Stanowisko: Strażnik
Lubi: spacery szczególnie nocą, wpatrywać się w gwiazdy, marzyć, białe róże
Nie lubi: gdy ktoś na nią krzyczy, przemocy wobec słabszych, wyśmiewania
Motto: Lód i mrok są podobne. Są zimne i tajemnicze. By je zbadać potrzeba czasu. Tylko wytrwali poznają ich tajemnice.
Żywioł: Lód, cień, mrok
Rodzina: Matka- Yami. Kochały się nad życie. Każdą wolną chwilę spędzały razem.
Ojciec-Kage. Był dla córki zimny i surowy, ale naprawdę ją kochał.
Starsi bracia:
Tsume-najstarszy z braci. Był mistrzem walk.
Shini-drugi względem wieku brat. Rywalizował z Tsume.
Nigami-najmłodszy z braci. Zawsze chodził przygnębiony
Historia: Astera miała wspaniałe życie. Miała matkę, która kochała ją nad życie, trzech braci gotowych poświęcić się dla niej i ojca, który mimo swojego zimnego oraz surowego charaktery chciał dla swoich dzieci jak najlepiej. Astera w całym stadzie była uważana za wybryk natury. Przez swoje trzy ogony miała wiele problemów. Astera dopiero uczyła się swoich mocy. Nie panowała nad nimi. Pewnego dnia została sprowokowana przez pewną waderę. Pod wpływem złości straciła nad sobą panowanie. Ogromna ilość dymu zanieczyściła powietrze. Astera straciła przytomność. Gdy się ocknęła zobaczyła całą watahę martwą. Ten widok tak nią wstrząsnął, że zamknęła się w sobie. Stała się zimna i obojętna. Ruszyła w świat chcą zapomnieć o tym wydarzeniu. Przez długi czas błąkała się sama. Gdy natknęła się na Watahę Diamentowych Piór postanowiła dołączyć i zacząć życie od nowa.
Charakter: Przed nieszczęśliwym wypadkiem była radosną i pełną życia wilczycą. Nie pasowało tondo jej żywiołów. Uwielbiała śpiew, taniec. Wszędzie było jej pełno. Zawsze chętna do pomocy. Po wypadku zamknęła się w sobie. Stała się zimna i obojętna. Cała jej radość zniknęła. Jej serce stało się zimne. Astera zamknęła dawna siebie i zastąpiła nową nieczułą i obojętną wilczycą. Astera woli samotność. Boi się kontaktów z innymi. Nie jest rozmowną wilczycą. Można powiedzieć, że jest przeciwieństwem dawnej siebie. Może przy pomocy kogoś wróciłaby do dawnej Astery. Na razie jednak nie ma bliskich wilków.
Amulet: Link
Jaskinia: Link
Głos: Digital Daggers - Still Here
Zauroczenie: brak
Status: szuka tego co pomoże jej roztopić lód w sercu.
Partner: nie
Moce: Lodowy oddech-może zamrozić kogoś ( coś ) swoim oddechem.
Lodówy dotyk – potrafi zamrażać dotykiem
Odporność na zimno – nie jest jej zimno i nie ślizga się na lodzie
Cienista forma- potrafi stać się cieniem na jakiś czas.
Mroczny dym-Potrafi stać się mrocznym dymem.
Lodowe skrzydła- potrafi wyczarować lodowe skrzydła. Potrafi dzięki nim latać. Nie może używać mocy w ciepłe dni.
Lodowe rzeźby- potrafi budować z lodu.
*Każdy lód wytworzony przez nią topnieje gdy jest gorąco
Umiejętności: szybko biega, wytrzymała, zwinna
Szczeniaki: nie
Point: 0
Uwagi/kary: