Black Parade

sobota, 29 lipca 2017

Od Soula ,,Poszukiwania ziół i niechciany towarzysz"

Dzień 3

Tak więc rozpocząłem swoje poszukiwania. Musiałem znaleźć potrzebne zioła żeby uleczyć swoje rany. Na sam początek posmarowałem sobie wszystkie mniejsze i większe zadrapania maścią, którą ostatnio dostałem od Rachel. Ona nieco złagodziła ból i dzięki niej mogłem się w miarę sprawnie poruszać. Wadera niedawno tłumaczyła mi jak wyglądają potrzebne mi rośliny. Teraz wystarczy tylko je znaleźć i jakoś zebrać... Sęk w tym, że na tym pustkowiu będzie to dość ciężkie...
Po raz kolejny rozejrzałem się w okół by upewnić się, że za mną aby na pewno nikt nie idzie. Na szczęście nikogo nie zauważyłem, więc spokojnie udałem się przed siebie.
Z czasem jednak zacząłem czuć się obserwowany i miałem wrażenie, iż wyczuwałem czyjąś obecność...
Może rzeczywiście popadam już w paranoję?
Przez sekundę nawet wydawało mi się, że widzę czyjąś postać stojącą pod samotnym drzewem na środku pustkowia. Była wysoka... Baardzo wysoka. I nosiła garnitur. Nie mogłem jednak dostrzec jej twarzy.
Potrząsnąłem głową chcąc odgonić natarczywe myśli ruszyłem przed siebie, mimo iż  cały czas czułem obecność tajemniczego osobnika... No ale cóż.
Po kilku minutach trafiłem znowu na miasto. To samo, w którym ostatnio nocowałem.
Chyba powinienem ruszyć w dalszą drogę, bo póki co stoję w miejscu, a jakoś chyba muszę się stąd wydostać...
Tak więc szukałem, szukałem i szukałem tego felernego kwiatka, który powinien uleczyć moje rany, ale wszystko szło po prostu na nic! Rachel z dokładnością mi go opisywała, a wszystkie zielska, które znajdowałem to były po prostu zwykłe chwasty...
Dopiero po niespełna godzinie wreszcie go dostrzegłem... Rósł sobie w wejściu do jednego z opuszczonych domów, a wokół niego widać było błyszczącą poświatę. Sam też nieco się świecił.
Szybko więc go zerwałem i trzymając znalezisko w pysku zabrałem się za dalsze poszukiwania, gdyż z opowieści mojej przyjaciółki jeden nie wystarczy. Będę potrzebował minimum pięciu
 by uleczyć wszystkie rany.
Mogłem pocieszać się przynajmniej tym, że już po kilku godzinach bezczynnego wałęsania się po przeklętym mieście miałem już wszystkie kwiatki. Teraz wystarczy tylko stworzyć jakąś miksturę, która będzie mogła zagoić moje rany...
*~*~*
Stwierdziłem, że tę ostatnią noc spędzę w domu, który był jeszcze w miarę bezpiecznym miejscem.
Jakoś tak pod wieczór zacząłem próbować zrobić coś w rodzaju mikstury albo maści. Swoją drogą poszło mi dość szybko i sprawnie. Nieco się śpieszyłem gdyż w ranach, które zadali mi wrogowie zacząłem czuć kłujący ból.
Po wszystkim położyłem się na drewnianej podłodze i zasnąłem...
Od jutra muszę wreszcie wziąć się na poważnie za siebie i przybliżyć się nieco do celu mojej wyprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz