Spacerowaliśmy po lesie. Lato powoli zanikało, a rośliny traciły już swój świeży kolor. Od kilku dni, co jakiś czas odczuwałam skurcze. Jednak ten, który odczułam chwilę później, był niepokojąco mocniejszy od tamtych. Ugięłam się z bólu.
-Meg? Wszystko dobrze?-Ender od razu znalazł się obok mnie.
-Nie...nie wiem!-Odpowiedziałam nerwowo.-Chyba się zaczyna!
Basior zacisnął zęby. Nie bardzo wiedzieliśmy co robić. Do jakiejkolwiek jaskini było dosyć daleko. Za daleko. Ender pomógł mi przemieścić się w jakieś wygodne i bezpieczne miejsce. (No może nie do końca). Była to kupa trochę wysuszonej trawy. Wyglądało to trochę jak ogromne gniazdo jakiegoś ptaka. Nie zwracając uwagi na to, czym to coś jest- lub miało być- położyłam się. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłam się, ale z drugiej trochę bałam. Czy poród przejdzie pomyślnie? Jeśli tak, to czy dziecko będzie zdrowe?
-Potrafisz przyjmować poród?-w sumie nie wiem, czemu w ogóle o to zapytałam. Chodź nie powinnam, cała trzęsłam się ze stresu.
-Spokojnie-Odparł Ender.-Jakoś damy sobie radę.
Brałam głębokie wdechy, próbując się uspokoić.
-Meg? Wszystko dobrze?-Ender od razu znalazł się obok mnie.
-Nie...nie wiem!-Odpowiedziałam nerwowo.-Chyba się zaczyna!
Basior zacisnął zęby. Nie bardzo wiedzieliśmy co robić. Do jakiejkolwiek jaskini było dosyć daleko. Za daleko. Ender pomógł mi przemieścić się w jakieś wygodne i bezpieczne miejsce. (No może nie do końca). Była to kupa trochę wysuszonej trawy. Wyglądało to trochę jak ogromne gniazdo jakiegoś ptaka. Nie zwracając uwagi na to, czym to coś jest- lub miało być- położyłam się. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyłam się, ale z drugiej trochę bałam. Czy poród przejdzie pomyślnie? Jeśli tak, to czy dziecko będzie zdrowe?
-Potrafisz przyjmować poród?-w sumie nie wiem, czemu w ogóle o to zapytałam. Chodź nie powinnam, cała trzęsłam się ze stresu.
-Spokojnie-Odparł Ender.-Jakoś damy sobie radę.
Brałam głębokie wdechy, próbując się uspokoić.
***Później***
Całe szczęście, było już po wszystkim. Z uśmiechem patrzyłam na nasze maleństwo. Był to mały, jasny puszek z trochę ciemniejszymi łapkami, uszami, szyją, i paskiem na grzbiecie. Na główce miał krótką, czarną grzywkę.
-Jak go nazwiemy?-Zapytałam. Ender również się uśmiechnął.
-Na pewno coś wymyślisz.
-No nie wiem...E...
-Emargo?-Basior dokończył za mnie. To imię bardzo mi się podobało. Według mnie było idealne, pasowało do niego.
-Jest piękne-Mruknęłam.
<Ender? Przepraszam, że ZNÓW tak długo to pisałam... I jeśli chcesz, to możesz zrobić skok do przodu o te kilak miesięcy>
-Na pewno coś wymyślisz.
-No nie wiem...E...
-Emargo?-Basior dokończył za mnie. To imię bardzo mi się podobało. Według mnie było idealne, pasowało do niego.
-Jest piękne-Mruknęłam.
<Ender? Przepraszam, że ZNÓW tak długo to pisałam... I jeśli chcesz, to możesz zrobić skok do przodu o te kilak miesięcy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz